Taki sarkazm z mojej strony.
Spędziłam miłe przed i wczesne popołudnie z młodymi matkami i ich pociechami. Mała Patrycja cały czas się śmiała, a trochę starsza Zosia nieustannie komentowała rzeczywistość. Wszystko byłoby przepięknie gdyby nie nadciągające ciemne chmury, które ostatecznie przegnały nas znad jeziora.
Poza tym martwię się o moje balkonowe pomidory - deszcz nie daje im szansy na zarumienienie się. Pociesza mnie jedynie fakt, że w poniedziałek wracam do pracy, więc na pewno wróci upalne lato. I wtedy może tomaty dojrzeją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.