Takie mam spostrzeżenie, że jak się pracuje na dwa etaty i do tego ogarnia chałupę, to zostaje strrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrasznie mało czasu na blogowanie. I choćby się nie wiem jak chciało coś napisać, to zmęczony łeb jest puściutki i głupiutki i nie wie jak sklecić sensowne zdanie.
Zasuwam zatem na dwa etaty, jeden ten co zawsze, a drugi w większości z domu, ale za to dość czasochłonny (ale dobrze płatny, więc nie marudzę).
Chciałabym mieć tyle silnej woli, żeby pisać codziennie, ale kurza stopa, ciężko z tym, ciężko. Postaram się choć od czasu do czasu napisać, żem zmęczona.
Rzekłam!
Również ubolewam na brak czasu :( ...czasem nogi mam po same pachy i mam ochotę zarzucić je na ścianę i tak tkwić choć z godzinę, ale nie da się...trzeba biec dalej:) Pozdrawiam i przesyłam moc na kolejny dzień :)
OdpowiedzUsuńo, kurcze, masz tak samo jak ja? :)
OdpowiedzUsuńmoje 2 etaty poza domem niestety
OdpowiedzUsuńJak dobrze wiedzieć, że nie ja jedna zasuwam całymi dniami :)
OdpowiedzUsuńDużo siły nam życzę :)