Wczorajszy dzień był zdecydowanie udany.
Przyjemne (tak, tak) dziesięć godzin w pracy i miłe, choć wzruszające trzy godziny u koleżanki, która wraca na stałe do Niemiec. Były prezenty, dobre jedzenie i łzy wzruszenia.
A dziś za to, że oddałam stary telewizor jakiejś potrzebującej rodzinie, dostałam opłatek, laurkę wykonana dziecięcą rączką i podziękowania na piśmie. Trochę mi głupio, bo tak naprawdę nie czuję, żebym na to zasłużyła - telewizor stał zakurzony w kącie za drzwiami i fakt, że zniknął z mojego domu bardzo mnie ucieszył.
Za oknem słońce i wiosna. Nie czuję wcale, że za niecałe dwa tygodnie święta.
Czasem nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo pomagamy innym. Mili ludzie, że choć w tak skromny sposób podziękowali. W takich chwilach aż trudno nie wierzyć w ludzi :)
OdpowiedzUsuńPodobnie do Ciebie nie czuję klimatu świąt...