Jestem kosmitką...


11 sierpnia 2006

Im dłuższy i dalszy spacer z psem, tym większego nabieram przekonania, że w społeczeństwie zajmuję pozycję o nazwie Kosmita. Do szału i skrajnego wscieku doprowadzają mnie osoby wyprowadzające psy bez smyczy i bez kagańca. Uważam, że na spacer osiedlowymi alejkami, gdzie przechadza się wielu ludzi psy powinny być na smyczy lub w kagańcu.
Nie cierpię, kiedy spotkawszy na swej drodze Pana/Panią z pupilem (wielkosć i rasa psa bez znaczenia) słyszę:
- A niech się pieski powąchają!
Na to ja:
- Wolałabym jednak nie. - i zwijam smycz tak, że mój pies wisi mi już niemal u pasa.
- Ale niech pani go pusci, mój mu nic nie zrobi! (Ciekawe skąd jest taki pewny...)
Ja:
- Ale ja nie jestem pewna czy mój nic nie zrobi. (Zwijam smycz jeszcze bardziej, Britta wisi na szelkach. Suka nie ciepi jednych psów i kocha inne. Nie wiem na jakiej podstawie dokonuje selekcji.)
Kurczę, ja tam nigdy nie jestem pewna, na jaki pomysł wpadnie mój pies puchaty i przemiły. Prowadzę ją na smyczy w osiedlu. Wychodzę z założenia, że alejki osiedlowe są raczej dla ludzi niż dla psów. Nie mam nic przeciwko psom swobodnie biegającym na otwartym terenie, gdzie pojawia się niewielu przechodniów (takich miejsc jest u nas pod dostatkiem, kochani! Na każdym osiedlu jest jakis park, albo przynajmniej spory kawał trawy.) Nie lubię psów biegających samopas. Nie cierpię amstafów i pitbulli bez smyczy i kagańców w towarzystwie włascicieli, umilających sobie przechadzkę popijaniem piwa.
Albo tych malusich wrzaskliwców, które nigdy nie są zapięte, bo "są malutkie i nic nie zrobią." W moim bloku mieszka taki. To on warczy i szczeka wsciekle na mojego psa, a nie odwrót, choć Britta jest sporo sporo większa.
Niewielu psich włascicieli mnie rozumie. Kosmitka i tyle.

PS Co do sprzątania po psach. Jestem za. Ale pod warunkiem, że nie będę musiała paradować z psią kupą w ręcę przez pół osiedla. Kosze na te nieczystosci to rzecz według mnie niezbędna!

Czemu się tak pieklę? Bo mój pies jest PSEM a nie czlowiekiem, chociaż jest mądra, grzeczna i sliczna do tego. Te cechy jednak nie sprawią, że będzie miała pojęcie o tym co to rozsądek, współczucie czy wyrzuty sumienia.

Uff... Wywnętrzyłam się. Idę na spacer. Z psem.
PS PS Ten na zdjęciu to nie Britta. Ale bardzo podobny. Pewnie rodzina.

2 komentarze:

  1. Anonimowy20:17

    Czy moge dolaczyc do szuflady dla kosmitek? Tez nie lubie pieskow "luznych", ktore usiluja mnie pozrec lub zaszczekac,bo po prostu przechodze ale bardziej nie lubie durnowatych wlascicieli, ktorzy traktuja zwierzeta jak zabawki, szpan czy konieczne zło. Nie kazdy powinien miec psa, choc niektorzy - jak ja- nie moga go miec ze wzgledu na alergie:(
    Pozdrowienia dla Britty:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Britta dziękuje za pamięć i również pozdrawia! :D Ja też pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.