8 marca 2011
Każde moje wystąpienie w charakterze bardzo kompetentnej i 'decyzyjnej' Pani Kierownik straszliwie mnie psychicznie obciąża. A mnie przecież nikt nie pocieszy, że 'przecież to nic takiego' i że 'będzie OK' i żebym 'wyciągnęła z tego pozytywy'. Mnie nie, bo to ja jestem ta zła w takiej sytuacji.
Mam wino i nie waham się go używać.
Paradoksem jest to, że lubię te sytuacje kiedy ludzie poddają się mojemu autorytetowi*. Ale ile mnie to kosztuje wiem tylko ja.
W tym tygodniu mam przed sobą jeszcze co najmniej jedną taką rozmowę i będzie ona chyba trudniejsza od dzisiejszej.
Chciałoby się zakląć, ale ja TUTAJ nie przeklinam.
* Kiedy byłam w trzeciej klasie podstawówki moja mama usłyszała taką opinię na mój temat od mojej wychowawczyni - "Ma tendencje do rządzenia."
No. Zostało mi do dziś.