28 lutego 2011

Jestem Forrest Gump. Albo Lola. 

Bo biegnę cały dzień.

Dziś biegłam 8 godzin z tylko jednym przystankiem na siku.
21 lutego 2011

Zimno jak fiks.

Mróz, panie i wiatr.

Byle do wiosny.

Dla odmiany pracuję, pracuję i pracuję. Byle do 12 marca. Potem se zachoruję, żeby odpocząć. Rzekłam.
20 lutego 2011

Smutno mi, bo weekend tak szybko minął. I trwał dla mnie tylko jeden dzień, w ciągu którego miałam tyle rzeczy do zrobienia.

Nie, nie jestem zła, że jutro poniedziałek. Po prostu mi smutno.

Całą niedzielę cieszyłam się, że jak tylko już wszystko zrobię, to wyciągnę się na kanapie, otworzę sobie piwo, obejrzę jakiś film.

I właśnie to robię. I wcale mnie to nie cieszy.

Czekanie na coś przyjemnego jest chyba fajniejsze.
20 lutego 2011

Nic wyjątkowego się nie dzieje. Pracuję w pracy, pracuję w domu.

W przyszłym roku muszę ograniczyć pracę w domu. Trochę szkoda pieniędzy, ale nie wyrabiam się przez to z innymi rzeczami, które w perspektywie też prowadzą do zarabiania. 

Poza tym zima wróciła. za oknem -12 i śnieg.
20 lutego 2011

Zmęczona.
13 lutego 2011

O jerunie...

11 lutego 2011

Zasadniczo i pobieżnie intensywnie pracuję. 

Dopiero po powrocie Agula do pracy zdałam sobie sprawę jak ciężko było mi pracować bez jej wsparcia. Właściwie bez niczyjego wsparcia. Przez 11 miesięcy.

Poza tym zima jest, nie?

6 lutego 2011

Okazało się zupełnie przypadkowo, że nie tylko mnie męczy przesłodzona Katie Melua. A raczej jej super hiper słodkie piosenki.

A myślałam, że jestem jedna jedyna na świecie.
6 lutego 2011

Listopad...

4 lutego 2011

Weekend prawie się zaczął.

Jeszcze jutro ponauczam przez trzy godziny i można odetchnąć.

3 lutego 2011

Świat nadal zaśnieżony. Zimny i wietrzny.

Urżnęłam se palucha kartką papieru. Boli.

Wybieram ciuchy i kosmetyki na wiosnę.

Pracuję i mnie to męczy.

Słońca chcę.