Już zaraz będzie za rok...

31 grudnia 2006

1. Żeby pogoda zawsze była taka jak trzeba.
2. Żeby dali podwyżkę w pracy.
3. Żeby mieć czas na kino, aerobik i takie tam.
4. Żeby nie tyć od byle małego ciasteczka.
5. Żeby fryzjerka zawsze ostrzygła tak, jak trzeba.
6. Żeby ten, co obok spi nie chrapał tak głosno.
7. Żeby ten co spi obok zawsze juz tam chciał być..
8. Żeby się chciało chodzić do pracy.
9. Żeby mieć wolne soboty.
10. Żeby się nie wkurzać z byle powodu.
11. Żeby, żeby,żeby ............*)

*) wpisać to, co przyjdzie na mysl

Tego wszystkim, a najbardziej sobie życzę.

Tak jakoś, jesiennie i smutno...

16 grudnia 2006

Zadbaj o to zawczasu - Robert Frost
Ta wiedźma, zmywająca schody
Szmatą i wiadrem brudnej wody —
Był to przed laty cud urody,

Róża Saronu, hollywoodzka
Gwiazda. Niszczeje świetność ludzka:
To jej typowa ewolucja.

Przechytrz swój los i umrzyj młodo.
Jeśli nie, dbaj zawczasu o to,
By zgon nie zrównał cię z hołotą.

Wykup na giełdzie wszystkie akcje!
Zaskocz swą koronacją nację!
Triumf zapewnia admirację.

Jeden ją zdobył dzięki bujdzie,
Drugi wie, że mu wszystko ujdzie;
Poszło im — może tobie pójdzie.

Choćbyś podbijał wpierw Broadwaye,
Świat cię zapomni lub wyśmieje;
Kres bezbolesny — nie istnieje.

Lepiej u boku przed agonią
Mieć przyjaźń — niechby i kupioną —
Niż nic. Zawczasu zadbaj o nią!

Przełożył: Stanisław Barańczak

To nie ja...

16 grudnia 2006

Chciałabym zdementować pogłoskę jakoby Fasola było moim nazwiskiem. Nie jest tak, pomimo zbiegu okolicznosci jakim jest fakt, że mój ojciec ma na imię Jan. Moja mama nie przyjęła po rozwodzie z moim ojcem nazwiska Marchewka, pomimo, że na imię jej Ewka. :)

I tak będę oglądać

15 grudnia 2006
Wiadomosci porannych ciąg dalszy: "Zmianie godziny nadawaniu ulegną przede wszystkim główne talk-shows, czyli „Kuba Wojewódzki” i „Szymon Majewski Show”. Ten pierwszy nadawany dotąd w niedzielę ok. godz. 22 w styczniu i lutym 2007 r. emitowany będzie we wtorki ok. godz. 23.15. Zamiast „Kuby Wojewódzkiego” w niedzielę pojawi się serial „Detektyw Monk”. Zaś nadawany w poniedziałek o 21.30 „Szymon Majewski Show” pojawi się tego samego dnia, ale godzinę później."
I tak będę oglądać... Chociaż myslę, że przesunięcie tych programów na dużo późniejsze godziny to taki ukłon w stronę naszej Najjasniej nam panującej i wszystko wiedzącej najlepiej IV RP.
Rany boskie, to jest demokracja, czy co to jest?

Na co mi to było...?

15 grudnia 2006
Znowu przy porannej kawce dorwałam się do gazety. Znowu warczę, bo znalazłam kolejny pomysł Romka-Atomka.
"Religia i etyka w szkole ma być traktowana tak jak każdy inny przedmiot. To znaczy, że ocena z katechezy będzie wliczana do średniej i przesądzi o tym, czy uczeń dostanie świadectwo z czerwonym paskiem - pisze "Rzeczpospolita".
Nowy przepis zostanie najprawdopodobniej ogłoszony jeszcze zimą. A nowe rozwiązanie ministra Giertycha może obowiązywać już od nowego roku szkolnego. W MEN powstaje rozporządzenie w tej sprawie. Religia będzie wliczana do średniej ocen i może wpłynąć na wynik na świadectwie."

No, teraz to już 100% młodych Polaków będzie grzecznie zasuwać na religię, bez względu na to, czy im się to będzie podobać czy nie. Z religii i tak większosć ma czwórki, piątki i szóstki, więc cudnie podniesie srednią na swiadectwie.

Hm, moim zdaniem wiara to sprawa osobista, wręcz intymna. Nie na ocenę.

Nieeeeeeeeeeeeeeee.................


12 grudnia 2006
Nie pisałam tak długo, bo obawiam się, że to co mam do powiedzenia jest nudne i, że wszyscy czują podobnie, a zatem:

1. czekam na wiosnę
2. nie chce mi się chodzić do pracy
3. popołudniowe ciemnosci doprowadzaja mnie do szału
4. chce mi się wciąż spać
5. wino wieczorem nie cieszy tak jak latem
6. byle do swiąt (jeszcze 12 razy trzeba pójsć do pracy)
7. ceny prezentów mnie dobijają
8. o rany, ale w styczniu będzie cięzko z kasą przez te prezenty
9. kurde, nie chce mi się nigdzie isć na Sylwestra, a wszyscy wkoło o to pytają, nie pytajcie!
10. wciąz zasuwam, a nie mam kasy
11. mam pryszcza, który nie chce zejsć
12. wkurza mnie ten Blogger - wciąz cos się tu krzaczy i wygląda nie tak jak bym chciała...
Fascynujące wiodę zycie, nie ma co.... Byle do weekendu!

Cisza...


23 listopada 2006

Trochę nie wiem co powiedzieć...


16 listopada 2006

Oto, co dzis znalazłam:

"PRZEGLĄD PRASY. - Minister Giertych oglądał program Majewskiego, mówił mi, że był przerażony - mówi Dantua Hojarska, posłanka Samoobrony często parodiowana w "Szymon Majewski Show". Jak czytamy w "Życiu Warszawy", posłanka zamierza wytoczyć gwieździe TVN proces. Zainteresowała też sprawą rzecznika praw dziecka.

- Kazałam ostatnio córce dwa dni do szkoły nie chodzić, by poczekać, aż to wszystko ucichnie, te szydzenie i te szykany - zwierza się dziennikowi posłanka. - W technikum sześćset dzieciaków się z córki śmieje, co to ten Szymon z jej matki robi - ubolewa.

A co robi Szymon Majewski? Często zaprasza Hojarską, a ściślej - przebraną za nią aktorkę - do "Rozmów w tłoku" kończących jego poniedziałkowy show w TVN. Oprócz Hojarskiej pojawiają się tam parodie również innych znanych postaci świata polityki i kultury. Wszystkie są przerysowane, jednak - zdaniem posłanki Hojarskiej - w jej przypadku Majewski "przekracza wszelkie granice przyzwoitości".

"On mnie kiedyś pokazał, że mam zarost na klatce piersiowej"
- On mnie kiedyś pokazał, że jestem złodziejką, że coś ukradłam. Innym razem, że mam zarost na klatce piersiowej, że mi się włosy wszędzie walają. Ubrał mnie jak jakąś wariatkę, a ja jestem zdrowa kobieta - uważa Hojarska. Posłanka zamierza pozwać Majewskiego do sądu. - Nie chodzi o moje dobro, ale córki, która z płaczem do domu wraca. Wara mu od moich dzieci, on jest chory! - grzmi parlamentarzystka.

Gazeta przypomina, że posłanka nie pierwszy raz chce pozwać Majewskiego. Podobne deklaracje składała już na początku lipca. - Wtedy żeśmy pozwu nie złożyli, bo prawnicy odradzili, powiedzieli, że nie ma co. Tym razem Majewski jednak odpowie za szykany. Prawnicy napisali już pozew, który za moment będzie złożony w imieniu Andrzeja Leppera i moim. Będziemy się domagali, by Majewski przestał mnie parodiować. Chciałabym też, by coś na jakiś dom dziecka zapłacił - dodaje Hojarska.Ewa Sowińska "powiedziała, że się podłączy" Złożenie pozwu nie wyczerpuje jednak arsenału środków, których w bitwie z gwiazdą TVN chce użyć Hojarska. Posłanka zaalarmowała bowiem również rzeczniczkę praw dziecka Ewę Sowińską, która "powiedziała, że się podłączy", a we wtorek z sejmowej mównicy pytała, czy jakichś kroków nie powinien przedsięwziąć resort edukacji. - Minister Giertych oglądał program Majewskiego, mówił mi, że był przerażony - dodaje Hojarska."

Pani Danuto, tylko nie agresywnie, nie agresywnie!

Mogę prosić?

16 listopada 2006

Z okazji, że nie ma okazji, zapraszam na potańcówkę w stylu retro na brittabella.livejournal.com.

Pass me the f***ing light, Sir....

15 listopada 2006

Dla rozweselenia ogółu, rzecz wyczytana w Gazecie Wyborczej, otóż w Kanadzie pewien pan profesor ma przepisaną terapię marihuanową, ponieważ cierpi z powodu choroby stawów. Dawniej musiał w czasie pracy palić blanty w sraczyku, tak, żeby nikt nie widział, ale teraz władze uczelni pozwoliły mu palić je legalnie w pracy. W Kanadzie mozna uzywać marihuany do celów leczniczych. Gram kosztuje tam 5 dolarów kanadyjskich. Czyli jakies 12 złotych.



Ech, na tym Zachodzie to mają się fajnie.... może by tak do Kanady...? No bo u nas w pracy są te cholerne czujniki wykrywające dym...

Żyjemy w kraju o nazwie: Prima Aprilis



8 listopada 2006

Tym razem nie czytałam gazety, obejrzałam za to Panoramę w telewizji. Czy wiecie, ze opracowywany jest projekt ustawy mającej na celu ograniczenie dostępu do srodków antykoncepcyjnych? Wszystko przez to, ze naród się nie rozmnaza. Na opakowaniach prezerwatyw mają znaleźć się takie same ostrzezenia, jak na opakowaniach papierosów, bo "prezerwatywy to takie samo zagrożenie jak papierosy czy narkotyki."

Hm, taaaaa.... Do piekła z tymi, co gumek używają! A tfu! Zgiń przepadnij siło nieczysta!

Nie wierzę!


6 listopada 2006


Kurczę blade, no nie wierzę! Ktos tam na górze mnie wysłuchał i zima się wycofała! Znów cudnie leje. Ale piękny ten listopad!


Hm, dziękuję, whoever you are...

Podanie


2 listopada 2006

Niniejszym zwracam się z uprzejmą prosbą do Najwyzszego Zarządu Pogodą o przesunięcie inauguracji zimy na termin późniejszy. Równoczesnie pragnę nadmienić, ze każdy termin po 10 listopada będzie odpowiedni, jest to bowiem dzień, w którym otrzymuję comiesięczne pobory, zwane potocznie wypłatą. Suma, jaką spodziewam się otrzymać w/w dnia wystarczy mi na zakup butów, czapki, szalika i rękawiczek, których w chwili obecnej nie posiadam. W związku z powyższym jest mi zimno i strasznie mokro w szłapki w moich znoszonych juz nieco adidasach (dodam, że wkrada się tu również element tzw. obciachu - po prostu wygladam jak debil w tych adidasach w taką pogodę). Rękawiczek nie posiadam z powodu, że w zeszłym roku się mi podziurawiły na palcach, a szalika nie umiem znaleźć.

Z góry dziękuję za pozytywne rozpatrzenie mojej prosby łącząc wyrazy szacunku i zywiąc nadzieję na wyrozumiałosc.

Z poważaniem

Ola Bez Butów (nie szewc)

Ja Wam powiem jak to było...









1 listopada 2006

Pan ojciec Pana Romka Wielkiego Edukatora twierdzi, że ludzie żyli w tym samym czasie, co dinozaury. Cały wykształciuchowy swiat podniósł nagle wrzawę, ze jak to, ze Pan Ojciec niedouczony, ze to nieprawda, ze jak mozna dzieciom naszym, polskim, katolickim taką ciemnotę wciskać. A ja Wam powiem, wykształciuchy, ze racji nie macie. Pan Ojciec Pana Ministra Edukatora Romka jest uwaznym obserwatorem swiata go otaczającego, a wiedzę o nim czerpie z mass mediów i innych osiągnięć nowoczesnej cywilizacji, a w szczególnosci z wynalazku zwanego kinem. I on wie, ze ludzie dawno dawno temu, w epoce kamiennej, trzymali małe dinozaurki, zeby te chroniły ich domostwa przed złodziejami, a ogromne, wielgachne dinozaurzyska pomagały podnosić wielkie ciężary na placach budowy. A ludzie w tamtych czasach mieli takie samochody z kamiennymi kołami i jak chcieli je zatrzymać to hamowali piętami. Na dowód tego załączam zdjęcia.
Panie Maćku, to film był tylko, bajka taka...

Dla wszystkich...


1 listopada 2006



Swiatełko dla wszystkich tych, którzy już są TAM, chociaż tak bardzo chcielibysmy, żeby byli jeszcze TU.
Tęsknię za Wami...

Ach, jak cudownie!


20 października 2006


Jest cudownie! Buro za oknem, leje, wieje, a ja sobie siedzę w domu, oglądam telewizję, buszuję w Internecie, popijam winko - po prostu robię NIC!


Ech, gdyby tak jeszcze udało się Britkę nauczyć korzystać z ludzkiego kibelka...

Girl power...?


28 października 2006

Ponieważ trochę się zmęczyłam i nie mam siły na intelektualne rozrywki odwiedziłam stronę Le Patafian. I oto czego dowiedziałam się o nas, dziewczyny:

"Nasz korespondent w terenie odkrył prawdę! Oto jak w rzeczywistości wygląda pozycja kobiet w świecie. Poniżej lista szokujących faktów, które ostatecznie potwierdzają tezę, że niełatwy jest los kobiety. Oto jakie miejsce zajmuje płeć piękną w różnych społeczeństwach:

Polak - człowiek. Polka - taniec. Japończycy - ludzie. Japonki - klapki. Fin - człowiek. Finka - nóż. Ziemianin - człowiek. Ziemianka - taka chatka. Węgier - człowiek. Węgierka - śliwka. Graham - pisarz. Grahamka - bułka. Czesi - ludzie. Czeszki - komunistyczne obuwie, które nosiło się na lekcjach w-f.

Bawarczyk - pan w ósmym miesiącu ciąży, spodziewający się beczki piwa (płeć nieznana), koniecznie w spodenkach na szelkach i kapeluszu z piórkiem. Bawarka - herbata. Rumun - chłop jak każdy inny. Rumunka - tirówka. Anglik - dżentelmen. Angielka - kostka lodu z dziurką. Walijczyk - człowiek. Walijka - pieszczotliwe określenie kijabaseballowego. Kanadyjczyk - człowiek. Kanadyjka - rodzaj kajaka.

Filipińczyk - facet. Filipinka - gazeta. Szwed - człowiek. Szwedka - kurtka. Hiszpan - człowiek. Hiszpanka - grypa. Amerykanin - człowiek. Amerykanka - mebel (łóżko). Estończyk - człowiek. Estonka - internetowy pasożyt jedzący kartofle."

Ale, że co niby? Że jestesmy gorsze? Nigdy w życiu! Zobaczcie ile ważnych ról odgrywamy! Czym byłby bez nas swiat? Nudną pustynią! Girl power, panowie!

Szkoła naszym drugim domem...



27 października 2006

Właśnie dowiedziałam się, że w zeszłą sobotę 14-letnia uczennica jednego z gdańskich gimnazjów powiesiła się w swoim pokoju po tym, jak jej koledzy klasy podczas lekcji rozebrali ją i symulowali scenę gwałtu. Wszystko to działo się pod nieobecność nauczycielki i na oczach całej klasy, a jeden z chłopców nagrał całą sytuację przy pomocy telefonu komórkowego.

Zobaczyłam w gazecie zdjęcia tych dowcipnisiów. Takie małe kurczaki z dziecinnymi buziami.

Reforma szkolnictwa nie daje jak widać pożądanych rezultatów, a to co dzieje się w gimnazjach, to równia pochyła. Wprowadzenie ochroniarzy do szkół, bramek do wykrywania metali przy wejściach to nie rozwiązanie. Pomysł Najjaśniej nam Panujących - Premiera i Ministra Edukacji, aby stworzyć szkoły specjalne dla niebezbiecznych uczniów, w których pracowaliby byli wojskowi też wydaje mi się nienajlepszy.

Rozwiązanie to zmniejszenie liczebności klas po to, żeby każdy nauczyciel miał szansę dotrzeć do wszystkich uczniów. Uczenie w trzydziesto- lub nawet czterdziestoosobowych klasach to nieporozumienie. To "odbębnianie" lekcji, a nie jej prowadzenie.

Na właściwą, sensowną reformę polskiego systemu edukacji muszą znaleźć się pieniądze w budżecie, bo jeśli ich nie znajdziemy, to niedługo strach będzie wyjść z domu po 20.00.


Hurra! Ktoś to czyta!



26 października 2006

Dziś dowiedziałam się, tzn. doniesiono mi, że jest na tym świecie ktoś, kto tu zagląda. Cieszy mnie to niezmiernie, drogi Darku. Ale wiesz co? Zostaw czasem komentarz, Agul pokaże Ci co i gdzie kliknąć. :)




Przy porannej kawie wyczytane...


19 października 2006

Tym razem nie kupiłam gazety. Poczytałam za to wiadomości w Internecie.

"Dyrektor młodzieżowego publicznego Radia BIS chce karać dziennikarzy - jeśli na antenie powiedzą Święto Zmarłych zamiast Dzień Wszystkich Świętych mają zapłacić tysiąc złotych."

Taaaa... Ja proponuję karę śmierci dla każdego odwiedzającego cmentarze, który w ten dzień powie Święto Zmarłych.

Nie podoba mi się


14 października 2006

A w supermarkecie obok mojego bloku już można kupić bombki, sztuczne choinki, łańcuchy i inne ozdoby.

Halo! Jest dopiero październik! Dopiero połowa października!
Panie i Panowie specjaliści od tego jak sprzedać wszystko i każdemu! Znowu perfekcyjnie zabijecie we mnie radość Bożego Narodzenia. Do 24 grudnia te bombki to mi się już tak opatrzą, że na samą myśl o świętach będzie mi niedobrze...

Amerykancka kultura w końcu, czego ja w sumie chcę...?


Już tu jest...


14 października 2006

Już tu jest. Nie odejdzie ... Pojawiła się razem z gęstą poranną mgłą. Jesień...

Wszystkiego najlepszego nam, drodzy nauczyciele! Byle do wakacji!

Byle do czerwca...


13 października 2006

Dwa tygodnie mnie tu nie było. Nie miałam siły. Wracam z pracy i tępo patrzę w ścianę, to jedyny wysiłek, na jaki mnie stać. Wieczorem mam mózg z mokrej waty. Zero iskrzenia. Zero myśli. Zero chęci na cokolwiek. Byle do czerwca, byle do wakacji. Wieści nowych i interesujących nie mam. Poza tym, że kolejna osoba, którą znam wyjeżdża zagranicę. Nie nastraja mnie to zbyt pozytywnie, ale cóż, takie czasy, dobrze, że ma siłę działać i coś w życiu zmienić. To moja szwagierka (ble, nie lubię tego słowa), tzn. żona mojego przyrodniego brata. Mają 10 letnią córkę, małe mieszkanie, rozlatujące się auto. Mam nadzieję, że im się uda. I nie chodzi mi o pieniądze. Ale może uda im się spędzać razem popołudnia, bo od 10 lat im się to nie udaje. Oboje zasuwają na zmiany. I chociaż mam wielki szacunek do pracy mojego brata (jest strażakiem), to nie dziwię mu się, że chce zmiany.

Dziś niespodziewanie Rafał przywiózł mi mojego ulubionego batonika do pracy. W drodze ze szkoły do jego pracy. Nie musiał wcale. Świat jest super!

Love is all around


1 października 2006

Pierwszy samotny weekend po wakacjach, Rafał pobiera właśnie nauki daleko od domu. Dochodzę do wniosku, że jak się nie widzimy, to więcej ze sobą rozmawiamy, bo co wieczór dzwonimy, żeby dowiedzieć się co słychać i czy wszystko w porządku. I tak jakoś więcej mamy czasu na rozmowę i bardziej jesteśmy skupieni. I znów jest dobrze, pomimo, że naokoło nie jest za fajnie... Czasem dobrze tak porozmawiać na odległość.

Z dobrych wiadomości mam jeszcze taką, że dziwnym trafem mogę używać literki "ś" i nic mi się nie kitwasi, tak więc myślę, że zagości tu ona na dłużej.

Życzę Wam wszystkiego dobrego tej jesieni; uśmiechajcie się pomimo deszczu i za długich wieczorów i tego, że wciąż nie ma na nic czasu ani pieniędzy.

Nie ma o czym gadać...


27 wrzesnia 2006

Co tu dużo gadać, zaczęło się. Znów nie mamy czasu dla siebie, widujemy sie tylko wieczorami i to na króciutko, bo zawsze któres z nas padnie pierwsze. Na szczęscie przegadalismy to ostatnio bardzo dokładnie i doszlismy do wniosku, że trzeba to zmienić. Zmienimy na pewno, ta chwila jest coraz bliżej. Po miesiącach wahań i kombinowania jak zmienić obecną sytuację tu na miejscu, doszlismy do wniosku, że na to nie mamy ani czasu ani siły i nie widzimy sensu. Pewnie znajdą się osoby, które stwierdzą, że to najprostsze wyjscie, tak uciec teraz, kiedy jest najtrudniej, niektórzy pewnie stwierdzą, że to tylka taka moda, a my jak te barany robimy bez zastanowienia to, co robi większosć. Każdy ma prawo do swojego zdania. Każdy też ma prawo żyć tak, żeby mieć chociaż trochę czasu dla siebie i swoich najbliższych. A my nie mamy. I wcale nam się to nie podoba.
Od dwóch lat nie bylismy razem na wakacjach. Ponad rok temu spędzilismy dwa dni w Górach Swiętokrzyskich. Nie zanosi się na to, żebysmy mieli szansę na krótki wyjazd przed Bożym Narodzeniem. Jestesmy zmęczeni i rozżaleni, że nie możemy jednoczesnie zarabiać tyle, żeby nie umrzeć z głodu i żyć spokojnie, mając czas również na rzeczy nie związane z pracą.
Wizja zaciągnięcia kredytu na mieszkanie w bloku, perspektywa spłacania go przez najbliższe 25 lat i harowania po to, żeby móc te raty spłacić, bo na wiele więcej nie zostanie, jest dla mnie tak straszna, że nawet takiej opcji nie rozważam. Nie sądzę, że chęć mieszkania na przedmiesciach w niewielkim domu to tak wiele. Wiem, że nigdy nie będzie nas na to stać, jeżeli będziemy robić to, co robimy teraz.

Jesli wiesz, co chcę powiedzieć...

Make love not war?


14 wrzesnia 2006

Usłyszałam własnie w radiu wiadomosć (potwierdzoną przez Agencję Reutera), że bliźniaczy brat Pana Prezydenta Kartofla podczas wyżebranej wizyty u Pana Prezydenta Największego Mocartstwa Ever zadeklarował, że Polska wysle do Afganistanu 1000 żołnierzy. Na własny koszt. To znaczy na koszt podatników. Czyli mój.

Ratunku! Dlaczego ktos decyduje za mnie na co przeznaczy moje pieniądze? A może Mr Potato nie wie na co wydawać?

Panie Prezydencie, nie ważne jak bardzo będzie się pan podlizywał, Ameryka ma nas w dupie!

Podróż moich nie-marzeń...


12 wrzesnia 2006

Dzis miałam nieprzyjemnosć jechać pociągiem. Podróż miała zająć 15 minut. Jechałam półtorej godziny. Lubię przygotować się do przejażdżki zawczasu, sprawdziłam zatem rozkład jazdy w Internecie. Hm, cóż, okazało się (gdy wchodziłam na "dworzec"), że rozkład jazdy w Internecie i rozkład jazdy na tablicy, która wisi na scianie "dworca" to nie to samo. Oczom mym ukazał sie tył pociągu. Tego, którym zamierzałam jechać. Pani z okienka kasowego miała zupełnie inne dane dotyczące czasu odjazdu pociągów. Dzięki temu spędziłam kupę czasu na "dworcu" siedząc na resztce jakiegos rusztowania, za mną malowniczo rozposcierała sie kałuża gęsta od petów.
Wyraz dworzec jest w cudzysłowie, bo to cos w moim pięknym miescie jest straszne i wybaczcie dosadnosć stwierdzenia - smierdzi moczem. Acha, i nie ma ani jednej ławki. I jest brudny. Zegara też nie ma. Nie korzystajcie z niego, jesli nie musicie.

Jesień...



11 wrzesnia 2006

Jeszcze niedawno martwiłam się nadchodzącą jesienią, a raczej tym, że odchodzi lato... A dzis było tak pięknie, tak spokojnie, zamglone swiatło, gładka tafla wody, usmiechnięci ludzie... I wcale mi się to nie sniło, to bylo naprawdę! Hm... Może jesień nie jest taka zła?
PS Radosć mą zmącił jedynie pewien szalony rowerzysta, który mnie prawie rozwalcował, ale wybaczam mu, bo wieczór był taki piękny...
W takich chwilach zawsze, ale to zawsze myslę, że skoro teraz jest tak pięknie, to na pewno cos się zaraz schrzani, w mysl prawa mówiącego, że w przyrodzie istnieje równowaga, tzn., że to co dobre równoważy to, co złe i na odwrót. O, rany, może jednak nie tym razem?
A tam w oddali widać mój domek...

Przetrwałam!



9 wrzesnia 2006

Dużo dzis nie napiszę, chcę się jednak podzielić radoscią z całym swiatem - nareszcie mam weekend! Po 13 dniach pracy, mam WEEKEND! Tzn. kawałek soboty i calutką niedzielę! Po wczorajszym zasnięciu nad talerzem zupy (dla zaiteresowanych: krupniku) nareszcie mam czas dla siebie. Kochane współpracowniczki - miłego byczenia się w samotnosci lub w towarzystwie. Ja będę odpoczywać w towarzystwie - Raflika, Britki, kabaretów (o 18.00 na Polsacie i o 20.05 na TVP2) i wyrobie miejscowego znanego w całym kraju browaru.
Jeruna! Jak jo sie dziouszki ciesza! Do zobaczenia w poniedziałek!

PS Ingen już pewnie się domysli, w jakim sląskim miescie mieszkam. :)

Wieczorne mysli...


4 wrzesnia 2006

Kilka razy przeczytałam wpisy w Pana blogu, Panie były Premierze i obecnie pełniący obowiązki prezydenta stolicy. Długie te wpisy. I prawie codziennie. O młodzieży dużo, że taka wspaniała i że trzeba w nią inwestować. I o stolicy, że trzeba o nią zadbać. I o Polakach, że kapitalni. Super jest ten blog!

Tylko czemu Panu nie wierzę?

A teraz od siebie


2 wrzesnia 2006

A propos tego swiadectwa maturalnego z poprzedniego wpisu. Jak sobie pomyslę, że w tym roku dzięki amnestii Pana Ministra Romana swiadectwa maturalne otrzymały osoby, które nie dały rady zdać egzaminu na poziomie podstawowym (tzn. uzyskać 30% wszystkich możliwych do zdobycia punktów) to szlag mnie trafia i trwoga ogarnia. I jak pomyslę, że wsród tych przedmiotów jest na przykład język polski... I na nic argumenty, że w Stanach tez matoły kończą szkołę srednią, a jak im się powodzi wspaniale, powiem szczerze: Gówno mnie to obchodzi!

I jak pomyslę, że mając własną działalnosć gospodarczą trzeba odprowadzić ponad 700 złotych na ZUS - to po kolei wymieniam wszystkie znane mi przekleństwa.

A jak pomyslę, że co miesiąc grubo ponad 30% mojego zarobku odprowadzam na ZUS i do Urzędu Skarbowego, to zaczynam wyc jak wilczysko w księżycową noc, bo: jakies trzy lata temu wyliczono mi moją hipotetyczną emeryturę (zdechnę z głodu po otrzymaniu pierwszej), z państwowej służby zdrowia własciwie nie korzystam, bo zanim doczekam się na specjalistyczne badanie, zdechnę nim ZUS mi wypłaci emeryturę.

I jak jeszcze raz usłyszę od kogos, że wyjazdy do pracy za granicę to taka moda, to strzelę w pysk chyba. I ja i moi znajomi taki "modny" wyjazd rozważają przynajmniej od czasu do czasu. Bo pracując po 10 godzin dziennie chcę, żeby stać mnie było na cos więcej niż czynsz i Sofia za 5,99 PLN (nota bene bardzo dobra!).

Ech...

Dziękuję, Aniu!

2 wrzesnia 2006




Z Internetu



2 wrzesnia 2006

"Lada dzień ma ruszyć cenzura polskiego Internetu, a zwłaszcza zabawnych filmików reklamowych. Na stronie www.antycenzura.net rozpoczął się protest internautów przeciwko takiemu naruszaniu wolności obywatelskiej, skierowany do Ministra Edukacji Narodowej, Romana Giertycha. Kilka tygodni temu Minister Giertych zapowiadał jawną cenzurę polskiego Internetu. Nie chodzi tu bynajmniej jedynie o osławiony program Beniamin. Pod cenzorski topór mają iść przede wszystkim internetowe reklamy, zwłaszcza ukochane przez internautów zabawne filmiki, które, jak mówi Minister, „godzą w nasze polskie wartości”.
Pan Minister godzi w moje poczucie dobrego smaku...

Z prasy


2 wrzesnia 2006

Fakt:

"Uzdrawiająca moc Słońca: Siła naszej gwiazdy wsparta energią uzdrowiciela o nadludzkich możliwościach! Znany bioenergoterapeuta, Henryk Urbaniak (48 l.), który ma na swoim koncie niezliczone przypadki uzdrowień, teraz może pomóc i tobie. Specjalnie dla Czytelników Faktu osobiście naenergetyzował zdjęcie Słońca. - Skorzystajcie z przekazu tej energii, a ustrzeżecie się przed jesienną depresją - zapewnia Henryk Urbaniak."
Biegnę do kiosku. Kupię sobię i będę sie ładować energią. Czego to ludzie nie wymyslą, żeby zarobić.

Stara jestem, a głupia




28 sierpnia 2006

Przywiązuję się do ludzi, których uczę. W czwartek rozstaję się z następna grupą, znam ich tylko miesiąc i wiem, że będzie mi ich bardzo brakować! Dziękuję Wam za ten super miesiąc, jestescie fantastyczni!

Ojć! Pan Bóg gromy sieje gęsto!



26 sierpnia 2006

"Do nieprawdopodobnego i szczęśliwie zakończonego wypadku doszło w piątek w gmachu ministerstwa spraw wewnętrznych w Rzymie. Podczas gwałtownej burzy piorun trafił w biurko, a siedząca przy nim pracownica odniosła tylko lekkie obrażenia. W ministerstwie wybuchła panika. O wypadku poinformował w sobotę dziennik La Repubblica."

Najpierw Holandia, teraz Włochy... Ciekawe kiedy u nas?

Lubię patrzeć przez okno


26 sierpnia 2006

Lubię zamyslić się patrząc przez okno. Zastanawiam się dokąd tak spieszą się ci, których obserwuję. Co mają w siatkach (bo wszyscy mają reklamówki, mieszkam obok supermarketu). I o czym myslą idąc do koscioła (obok którego mieszkam) i z niego wracając. I czy podczas mszy w Boże Ciało zaraz pod moimi oknami, 100 metrów od koscioła a jakies 10 od supermarketu zastanawiali się, co jest do kupienia na promocji, czy raczej żarliwie modlili się i przeżywali tajemnicę chleba i wina...
O czym rozmysla dziewczyna, która pracuje w solarium, do którego prawie nikt nie przychodzi, kiedy tak patrzy przed siebie paląc kolejnego papierosa.
I fryzjerka z pustego salonu...
I ten pan z psem, na którego mówi antychryst, "bo taki niedobry, tylko by gryzł" kiedy wraca ze spaceru.

Smętne przemyślenia w deszczowy wieczór... ze wspomaganiem (Sophia 5,99 za butelkę)


25 sierpnia 2006

Ostatnio coraz częsciej mam wrażenie, że ja naprawdę jestem kosmitką. Na co natrafię, to wydaje mi sie jakies głupie, albo dziwaczne, a większosci naszego społeczeństwa się podoba, a nawet bardzo i chcą więcej i więcej. Wczoraj wieczorem chciałam spędzić wieczór przed telewizorem, poszukiwałam czegos lekkiego, pozytywnego w temacie, nie za bardzo wymagającego intelektualnie, ale też nie debilizmu absolutnego. Byłam zmęczona i chciałam odpocząć po prostu. Niestety, niczego takiego telewizja kablowa nie oferowała, w zamian za to natknęłam się natomiast na:
1. Film o facetach i kobitach biegających w mundurach, z pełnym uzbrojeniem i malunkach na twarzy po lesie i ginących z rąk(?) strasznego aliena. Wytwórnia nie wydała za dużo pieniędzy na efekty specjalne - alien był niewidzialny. Dziękuję, tego nie chcę. Lecimy na inny kanał.
2. Program, w którym brzydcy Amerykanie na koszt dużej stacji telewizyjnej zmieniają swe marne i nic nie warte żywoty w życie pełne i szczęsliwe. Pewien wybranek losu (stacji) zostaje zaproszony do chirurga plastycznego, który pyta go o to, co mu poprawić. Pomyslicie wstrętny jak kartofel nos zmienić? Ha, nie! Uszy gigantyczne zmniejszyć? I to nie! Nie zgadujcie, powiem. Pan miał zmarszczkę na czole i już jej nie chciał. A młoda bibliotekarka nie chciała już policzków "jak chomik". Ech, poprzewracalo wam sie w d... posladkach od tego dobrobytu! Pstryk na inny kanał? Nieeee.... Idę spać. Nie lubię być traktowana jak debil.
Rano wstałam wesoła. Ale naiwnie kupiłam gazetę codzienną. I piję poranną kawkę i przeglądam sobie, a tam, jak zwykle "choroby, wojny, rozpacz". Nic pozytywnego. A Ingen chciała dostać wpis radosny na swoim blogu, ale nie dałam rady... Ale obiecuję udać się na kwarantannę prasową na jakies dwa, trzy dni i na pewno z głowy wyrzucę te czarne mysli... I cos radosnego napiszę.
A teraz dowiedziałam się, że "Piorun zabił w piątek w holenderskim mieście Vorden dwóch muzyków z pogrzebowej orkiestry, którzy stali pod drzewem na cmentarzu - poinformowała policja." Monty Python by nie wymyslił lepiej...
To ja zaraz idę spać. I proszę o jakies pozytywne sny, a nie te durnoctwa z zeszłej nocy. Nie mam siły intensywnie udzielać się we snie a potem być przytomna w pracy. A nasz klient nasz pannnnnnn....
To dobranoc...

To jak to jest, kolego?


23 sierpnia 2006
Powtórzę pytanie - To jak to jest? Udawałes przyjaciela, podpytywałes, dociekałes.... To się research nazywa, wiem... A Twoja sliczna dziewczyna zatrudniła się na całe 2 lata u jednej z nas też tylko w tym celu? Żeby wyczuć rynek? I żebysmy się zrozumieli, cieszę się, że znów działamy w tej samej branży, choć teraz jako konkurencja i życzę Ci szczęscia. Nie podoba mi się jak potraktowałes wczoraj tę, która dawała pracę Twojej dziewczynie. Szkoda, że wolisz mieć wrogów niż przyjaciół.

Hej, hej koleżanki z piwnej pianki! - Part III



19 sierpnia 2006

A nie lubię, że tak tu rzadko wpadacie ...

Hej, koleżanki z piwnej pianki! - Part II


19 sierpnia 2006

Lubię też z Wami pracować.

Hej, hej, koleżanki z piwnej pianki!


19 sierpnia 2006

Hej, koleżanki, lubię chodzić z Wami na "likierek", ubawię się przy tym, że starcza mi na co najmniej dwa tygodnie! Dziękuję za cudne opowiesci o Krysi i jej "chlopakach", jak sobie przypominam, to pluję ze smiechu na monitor.

Mój monitor cierpi również z powodu:
1. dyliżansu
2. Szczek szczek szczek szczek. Szczek.
3. Rączki mi nie wytrzymują! Rączki mi nie wytrzymują!
4. I jeszcze przeklinasz...
5. Ciulej, ciulej.
6. Karaoke i DJs Veggie i Cherry.

To kiedy znów idziemy?

Jak to się dzieje? Jak to możliwe?



19 sierpnia 2006

Dziwne. Za każdym razem jak robię pranie, to do pralki wkładam parzystą liczbę skarpetek. Ale wyciągam nieparzystą. Niestety, skarpetek nie przybywa, lecz ubywa. Nie ma ich tam w czelusciach bębna, sprawdzam zawsze. Podejrzewam, że bęben pralki to jakies tajemnicze miejsce, które powinno zostać bardzo dokładnie przebadane przez skarpetkowe odpowiedniki Scully i Mulder'a. Hm, tymczasem muszę przygotowac jakies wiarygodne wytłumaczenie faktu, że skarpetki zniknęły, bo przewiduję, iż ich własciciel będzie dociekał...

Sorry, Britka, chyba zwalę na ciebie...

Jeszcze nie, proszę!


16 sierpnia 2006

"Czajki pierwsze wyruszyły w podróż do ciepłych krajów. Za nimi poleciały jerzyki, muchołówki i pokrzewki. W łódzkich parkach nie słychać też już treli słowików, nie widać także szpaków. Trwają odloty ptaków do ciepłych krajów, głównie do Afryki - podaje Express Ilustrowany."
Jeszcze nie, proszę... Jeszcze zostańcie chwilkę... Ja nie chcę zimy jeszcze!