26 stycznia 2009Wczoraj w ciemnościach wieczornych obiecałam sobie lenistwo absolutne przez co najmniej pięć dni . Ach, jak było fantastycznie...
Rano przywitało mnie słońce, "jak dobrze wstaaaaaaaaać skoro świt"... Fantastycznie wręcz, no.
Ludzie! Ludzieeeeeee! Jakie ja mam wspaniałe koty! Szare, puszyste i w jakich ilościach! Są dosłownie wszędzie... Boże, ja mam syf w mieszkaniu po prostu. Ja jestem dziewczyna ze Śląska i nie znoszę kotów* w tej postaci. Będzie koci holokaust za moment. A firanki chcę mieć białe, bialusie, bialuteńkie, a nie szare! I chcę świat zobaczyć przez okna!
Ja to mam tak, że jak bałagan jest, kurz, koty, brudne firanki itp. to się nie mogę skupić i głowa mi szaleje. O odpoczynku nie może być mowy. Zabijcie mnie... Ja się męczę sama ze sobą...
Idę sprzątać. Pucować. A potem padnę jak kawka. W poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.
Lia wstawiła u siebie zdjęcia z chińskiego Nowego Roku. Lia, nie mogę dodawać u Ciebie komentarzy (wszystko idzie dobrze do pewnego momentu, a potem mnie wywala), więc piszę tutaj, że drzewka mandarynkowe są cudne! Ja chcę takie drzeeeeeeeewkooooooo!
A słyszeliście? Gościu kupił sobie
konia (prawdziwego, żywego) i wiózł go fiatem uno. W środku. Wymontował tylne siedzenie i zrobił miejsce dla konia.
*
koty uwielbiam w postaci żywych ssaków (ten zalinkowany to mój faworyt)
Temperatura 3°C; do przerwy wielkanocnej 72 dni.