Biegnę se

26 września 2009

No zasuwam ja, zasuwa świat i czas też zasuwa. Odkrywcze.

Ze zmęczenia się trochę posmarkałam, ale już mi nawet przeszło.

Za dwa tygodnie nastąpi powrót do rutyny i "normalności", co mnie cieszy wielce. Nie cieszy mnie fakt, że wieczory i poranki już mgliste i zimne, a dni coraz krótsze. Ale cieszy mnie jesienne słońce, więc nie narzekam. A od wtorku ma być zimno i deszczowo. I wtedy zacznę jęczeć.

Poza tym dzięki Twitterowi poznałam chłopaka z Brazylii, który ma identycznie jak ja na nazwisko (tak, w żeńskiej formie ma to nazwisko) i jestem prawie w stu procentach pewna, że nie jesteśmy rodziną, ale co mi szkodzi myśleć, że znalazłam kuzyna? Kuzyn zna kilka wyrazów po polsku w tym takie jak na przykład "gówno". Dziadek go nauczył.

I tak oto sobie ten świat zasuwa.

Aha. Nie podziękowałam jeszcze Bandzie za spotkanie w sprawie moich urodzin. Kocham Was :)

Wczoraj


19 września 2009

Fotorelacja jest tu.

Doris (i Tato Doris*), Agulu, Martko i Gretchen (oraz Mała Martko**) - dziękuję!

Wzruszyłam się, naprawdę.

Chociaż fisiowałyście od tygodnia i wiedziałam, że coś szykujecie, nie spodziewałam się czegoś tak super!

*Doris zaangażowała własnego ojca do pomocy przy produkcji papierowego kwiatka
** Mała Martka kolorowała litery

Przegląd tygodnia


17 września 2009

Nie wiem jak i nie wiem kiedy prawie minął kolejny tydzień. Tydzień, który przyniósł Kropkową Zosię.

Poza tym nie piszę za wiele, bo nie chcę przynudzać - jestem zmęczona, dużo pracuję i takie tam, bla bla bla.

Chciałam zorganizować babski wieczór z winem i szukałyśmy wolnego terminu i padło na grudzień - jakież to budujące... jak się w grudniu spotkamy i do tego wina dorwiemy, to ja nie chcę nawet myśleć co się będzie działo. Już na samą myśl mam kaca.

Poza tym ona tu jest.

Jesień. Ponoć zaczyna się mimozami.

Demotywator


11 września 2009

Demotywatora od wczoraj NIE MA!

Nie opiszę jak do tego doszło, bo było to bardzo nieprzyjemne, a pod koniec stało się widowiskowe jak w jakimś serialu telewizyjnym.

Dziś idę do pracy uśmiechnięta.

Udanego piątku!

Bez zmian


8 września 2009

U mnie bez większych zmian. Zasuwam.

Ze zmęczenia się chichramy nerwowo. Dziś też się chichrałam, Agul spojrzała na mnie z niepokojem i rzekła: Daj spokój, jest dopiero wtorek.

Ze zmęczenia zanika mi mózg i tworzę wyrazy takie jak "kultÓrowe". Jak się taki wyraz zobaczy we własnym wykonaniu, to znów się człowiek chichra i łzawi do tego.

Aha, chyba demotywator zniknie. Trzymajcie kciuki.

Poza tym w biurze jest czterech nowych facetów są piękni i miętcy jak kaczuszki. Mają piękne imiona: Teodor (mój), Stefan (Gretka), Zbycho (Agula) i Broniu (Doris). Siedzą nam na biurkach i są fajni. Jesteśmy nimi zachwycone, a nasz zachwyt opisał nawet szef w mailu do administracji firmy. Znaczy i szef zauważył, że źle z nami.

Troszkę też fisiujemy na Facebooku, a szef wykazuje zainteresowanie truskawkami Doris.

To tyle z wariatkowa.

Pozdrawiamy.

Roboty huk

5 września 2009

Nie piszę, bo nie mam siły.

Ze zmęczenia łapiemy ataki histerycznego śmiechu i głupawki.

Marzę tylko o tym, żeby spać.