Nie ma o czym gadać...


27 wrzesnia 2006

Co tu dużo gadać, zaczęło się. Znów nie mamy czasu dla siebie, widujemy sie tylko wieczorami i to na króciutko, bo zawsze któres z nas padnie pierwsze. Na szczęscie przegadalismy to ostatnio bardzo dokładnie i doszlismy do wniosku, że trzeba to zmienić. Zmienimy na pewno, ta chwila jest coraz bliżej. Po miesiącach wahań i kombinowania jak zmienić obecną sytuację tu na miejscu, doszlismy do wniosku, że na to nie mamy ani czasu ani siły i nie widzimy sensu. Pewnie znajdą się osoby, które stwierdzą, że to najprostsze wyjscie, tak uciec teraz, kiedy jest najtrudniej, niektórzy pewnie stwierdzą, że to tylka taka moda, a my jak te barany robimy bez zastanowienia to, co robi większosć. Każdy ma prawo do swojego zdania. Każdy też ma prawo żyć tak, żeby mieć chociaż trochę czasu dla siebie i swoich najbliższych. A my nie mamy. I wcale nam się to nie podoba.
Od dwóch lat nie bylismy razem na wakacjach. Ponad rok temu spędzilismy dwa dni w Górach Swiętokrzyskich. Nie zanosi się na to, żebysmy mieli szansę na krótki wyjazd przed Bożym Narodzeniem. Jestesmy zmęczeni i rozżaleni, że nie możemy jednoczesnie zarabiać tyle, żeby nie umrzeć z głodu i żyć spokojnie, mając czas również na rzeczy nie związane z pracą.
Wizja zaciągnięcia kredytu na mieszkanie w bloku, perspektywa spłacania go przez najbliższe 25 lat i harowania po to, żeby móc te raty spłacić, bo na wiele więcej nie zostanie, jest dla mnie tak straszna, że nawet takiej opcji nie rozważam. Nie sądzę, że chęć mieszkania na przedmiesciach w niewielkim domu to tak wiele. Wiem, że nigdy nie będzie nas na to stać, jeżeli będziemy robić to, co robimy teraz.

Jesli wiesz, co chcę powiedzieć...

Make love not war?


14 wrzesnia 2006

Usłyszałam własnie w radiu wiadomosć (potwierdzoną przez Agencję Reutera), że bliźniaczy brat Pana Prezydenta Kartofla podczas wyżebranej wizyty u Pana Prezydenta Największego Mocartstwa Ever zadeklarował, że Polska wysle do Afganistanu 1000 żołnierzy. Na własny koszt. To znaczy na koszt podatników. Czyli mój.

Ratunku! Dlaczego ktos decyduje za mnie na co przeznaczy moje pieniądze? A może Mr Potato nie wie na co wydawać?

Panie Prezydencie, nie ważne jak bardzo będzie się pan podlizywał, Ameryka ma nas w dupie!

Podróż moich nie-marzeń...


12 wrzesnia 2006

Dzis miałam nieprzyjemnosć jechać pociągiem. Podróż miała zająć 15 minut. Jechałam półtorej godziny. Lubię przygotować się do przejażdżki zawczasu, sprawdziłam zatem rozkład jazdy w Internecie. Hm, cóż, okazało się (gdy wchodziłam na "dworzec"), że rozkład jazdy w Internecie i rozkład jazdy na tablicy, która wisi na scianie "dworca" to nie to samo. Oczom mym ukazał sie tył pociągu. Tego, którym zamierzałam jechać. Pani z okienka kasowego miała zupełnie inne dane dotyczące czasu odjazdu pociągów. Dzięki temu spędziłam kupę czasu na "dworcu" siedząc na resztce jakiegos rusztowania, za mną malowniczo rozposcierała sie kałuża gęsta od petów.
Wyraz dworzec jest w cudzysłowie, bo to cos w moim pięknym miescie jest straszne i wybaczcie dosadnosć stwierdzenia - smierdzi moczem. Acha, i nie ma ani jednej ławki. I jest brudny. Zegara też nie ma. Nie korzystajcie z niego, jesli nie musicie.

Jesień...



11 wrzesnia 2006

Jeszcze niedawno martwiłam się nadchodzącą jesienią, a raczej tym, że odchodzi lato... A dzis było tak pięknie, tak spokojnie, zamglone swiatło, gładka tafla wody, usmiechnięci ludzie... I wcale mi się to nie sniło, to bylo naprawdę! Hm... Może jesień nie jest taka zła?
PS Radosć mą zmącił jedynie pewien szalony rowerzysta, który mnie prawie rozwalcował, ale wybaczam mu, bo wieczór był taki piękny...
W takich chwilach zawsze, ale to zawsze myslę, że skoro teraz jest tak pięknie, to na pewno cos się zaraz schrzani, w mysl prawa mówiącego, że w przyrodzie istnieje równowaga, tzn., że to co dobre równoważy to, co złe i na odwrót. O, rany, może jednak nie tym razem?
A tam w oddali widać mój domek...

Przetrwałam!



9 wrzesnia 2006

Dużo dzis nie napiszę, chcę się jednak podzielić radoscią z całym swiatem - nareszcie mam weekend! Po 13 dniach pracy, mam WEEKEND! Tzn. kawałek soboty i calutką niedzielę! Po wczorajszym zasnięciu nad talerzem zupy (dla zaiteresowanych: krupniku) nareszcie mam czas dla siebie. Kochane współpracowniczki - miłego byczenia się w samotnosci lub w towarzystwie. Ja będę odpoczywać w towarzystwie - Raflika, Britki, kabaretów (o 18.00 na Polsacie i o 20.05 na TVP2) i wyrobie miejscowego znanego w całym kraju browaru.
Jeruna! Jak jo sie dziouszki ciesza! Do zobaczenia w poniedziałek!

PS Ingen już pewnie się domysli, w jakim sląskim miescie mieszkam. :)

Wieczorne mysli...


4 wrzesnia 2006

Kilka razy przeczytałam wpisy w Pana blogu, Panie były Premierze i obecnie pełniący obowiązki prezydenta stolicy. Długie te wpisy. I prawie codziennie. O młodzieży dużo, że taka wspaniała i że trzeba w nią inwestować. I o stolicy, że trzeba o nią zadbać. I o Polakach, że kapitalni. Super jest ten blog!

Tylko czemu Panu nie wierzę?

A teraz od siebie


2 wrzesnia 2006

A propos tego swiadectwa maturalnego z poprzedniego wpisu. Jak sobie pomyslę, że w tym roku dzięki amnestii Pana Ministra Romana swiadectwa maturalne otrzymały osoby, które nie dały rady zdać egzaminu na poziomie podstawowym (tzn. uzyskać 30% wszystkich możliwych do zdobycia punktów) to szlag mnie trafia i trwoga ogarnia. I jak pomyslę, że wsród tych przedmiotów jest na przykład język polski... I na nic argumenty, że w Stanach tez matoły kończą szkołę srednią, a jak im się powodzi wspaniale, powiem szczerze: Gówno mnie to obchodzi!

I jak pomyslę, że mając własną działalnosć gospodarczą trzeba odprowadzić ponad 700 złotych na ZUS - to po kolei wymieniam wszystkie znane mi przekleństwa.

A jak pomyslę, że co miesiąc grubo ponad 30% mojego zarobku odprowadzam na ZUS i do Urzędu Skarbowego, to zaczynam wyc jak wilczysko w księżycową noc, bo: jakies trzy lata temu wyliczono mi moją hipotetyczną emeryturę (zdechnę z głodu po otrzymaniu pierwszej), z państwowej służby zdrowia własciwie nie korzystam, bo zanim doczekam się na specjalistyczne badanie, zdechnę nim ZUS mi wypłaci emeryturę.

I jak jeszcze raz usłyszę od kogos, że wyjazdy do pracy za granicę to taka moda, to strzelę w pysk chyba. I ja i moi znajomi taki "modny" wyjazd rozważają przynajmniej od czasu do czasu. Bo pracując po 10 godzin dziennie chcę, żeby stać mnie było na cos więcej niż czynsz i Sofia za 5,99 PLN (nota bene bardzo dobra!).

Ech...

Dziękuję, Aniu!

2 wrzesnia 2006




Z Internetu



2 wrzesnia 2006

"Lada dzień ma ruszyć cenzura polskiego Internetu, a zwłaszcza zabawnych filmików reklamowych. Na stronie www.antycenzura.net rozpoczął się protest internautów przeciwko takiemu naruszaniu wolności obywatelskiej, skierowany do Ministra Edukacji Narodowej, Romana Giertycha. Kilka tygodni temu Minister Giertych zapowiadał jawną cenzurę polskiego Internetu. Nie chodzi tu bynajmniej jedynie o osławiony program Beniamin. Pod cenzorski topór mają iść przede wszystkim internetowe reklamy, zwłaszcza ukochane przez internautów zabawne filmiki, które, jak mówi Minister, „godzą w nasze polskie wartości”.
Pan Minister godzi w moje poczucie dobrego smaku...

Z prasy


2 wrzesnia 2006

Fakt:

"Uzdrawiająca moc Słońca: Siła naszej gwiazdy wsparta energią uzdrowiciela o nadludzkich możliwościach! Znany bioenergoterapeuta, Henryk Urbaniak (48 l.), który ma na swoim koncie niezliczone przypadki uzdrowień, teraz może pomóc i tobie. Specjalnie dla Czytelników Faktu osobiście naenergetyzował zdjęcie Słońca. - Skorzystajcie z przekazu tej energii, a ustrzeżecie się przed jesienną depresją - zapewnia Henryk Urbaniak."
Biegnę do kiosku. Kupię sobię i będę sie ładować energią. Czego to ludzie nie wymyslą, żeby zarobić.