A niech to.... :/


28 czerwca 2007

Zawsze to samo! Nie mogę się doczekać urlopu, cieszę się jak głupol jakiś, nastawiam pozytywnie i co? Ktoś Tam na Górze (i nie mam na myśli sąsiadów - mieszkam na ostatnim piętrze) zawsze musi mi troszkę noska przytrzeć, żeby mi za dobrze nie było. Rok temu obdarzyl mnie "niestrawnością", tzn. mówiąc wprost sraczką jakich mało, w zimie zostało mi sprezentowane przeziębienie, a teraz... Teraz oprócz przeziębionych nerek i biegania do ubikacji co 5 minut otrzymałam również coś, co kocham najbardziej na świecie: REINSTALKĘ WINDOWSA! W związku z tym na pewno nudzić się nie będę, instaluję, przeszukuję to, co zostało (to, co ważne znikło, rzecz jasna...) i używam wyrazów wielce niecenzuralnych.

Wrrrrrrrr........ grrrrrrrrrrrr..........

Piszę list, na niebie północ...


26 czerwca 2007

Znalazłam to dziś w internecie jako autentyczny list poborowego do byłego juz teraz Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego:

"Wielce Szanowny Panie Prezydencie

Uprzejmie proszę o zwolnienie mnie z zaszczytnego obowiązku pełnienia służby wojskowej ze względu na trudną sytuację rodzinną w jakiej się znalazłem. A mianowicie: Mam 24 lata i ożeniłem się w wdową w wieku lat 44. Moja żona ma córkę w wieku lat 25.

Tak się złożyło, że mój ojciec ożenił się z córką moje żony. Tym samym mój ojciec stał się moim zięciem, gdyż poślubił moją córkę. W związku z tym jest ona jednocześnie moją córką i macochą.
Mojej żonie i mnie urodził się w styczniu syn . To dziecko jest bratem mojego ojca, czyli jego szwagrem. Jednocześnie będąc bratem mojej macochy jest moim wujkiem. Czyli mój syn jest moim wujkiem.
Żona mojego ojca czyli moja macocha powiła na Wielkanoc chłopczyka, który jest jednocześnie moim bratem, gdyż jest synem mojego ojca i wnukiem gdyż jest synem córki mojej żony.
Jestem więc bratem mojego wnuka, a będąc mężem teściowej ojca tego dziecka pełnię jakoby funkcję ojca mojego ojca, pozostając bratem jego syna. Jestem wobec tego własnym dziadkiem.

Dlatego też proszę uprzejmie Pana Prezydenta o zwolnienie mnie ze służby wojskowej, gdyż o ile mi wiadomo, prawo nie zezwala powoływać do wojska jednocześnie dziadka, ojca i syna z jednej rodziny. "

Nie ma dla mnie znaczenia fakt czy jest to tekst autentyczny (opisujący sytuację prawdziwą); ważny jest dla mnie jedynie w warstwie językowo-szaradowej z serii: "Kto jest kim?"

I jeszcze jeden i jeszcze raz...!



23 czerwca 2007

Przeglądając zdjęcia, które trzymam w komputerze, postanowiłam wstawić część z nich na nowego bloga. Zapraszam na: http://photobella-brittabella.blogspot.com/. Na razie jest tam dość skromnie, ale w przypływie wolnego czasu (za 4 dni zaczynam nareszcie urlop!) na pewno jeszcze coś dołożę.

A quick English lesson:)

21 czerwca 2007

Zmęczona przeżyciami zeszłego tygodnia, wstawiam trochę "funu" dla anglojęzycznych...

Bo jak wiemy, English IS fun...

Dream on...

18 czerwca 2007

Wstaję wcześnie rano, za oknem piękna pogoda. Otwieram przeszklone drzwi prowadzące na taras, nie słyszę niczego poza śpiewem ptaków. Wychodzę do ogrodu. Siadam na ławeczce, piję kawę, uśmiecham się do życia...

Takie mam marzenia... A marzenia się spełniają! Moje też się kiedyś spełni!

Prawie autorytet...


15 czerwca 2007



Hm... właściwie to nie wiem, jak to skomentować, bo mi szczęka opadła z hukiem na panele i nie chce wrócić do stanu właściwego, czyli na miejsce.

Doskonała orientacja w temacie, Panie Premierze! Dzieci wiedzą więcej niz Pan.

Do zobaczenia?


11 czerwca 2007

Beatko, życzę Ci, żeby Twoje "nowe" życie było takie, jakie sobie wymarzyłaś...

Do zobaczenia... Kiedyś... Może...

Niech święci imię Pańskie...


9 czerwca 2007

Dziewięcioletnia córeczka naszych znajomych niedawno przystąpiła do pierwszej komunii. Przyjęcie bylo skromne, zorganizowane w domu głównej zainteresowanej, udział wzięła w nim tylko najbliższa rodzina, a bohaterka dnia otrzymała trzy skromne prezenty:

1. laptopa
2. cyfrowy aparat fotograficzny
3. odtwarzacz mp3

Hm, nie myślę nawet o tym co dostały dzieci, których przyjęcia komunijne nie były skromne...

Coś dla ucha


3 czerwca 2007

Debata nad tożsamością Tinkie Winkie oraz działaniami decyzyjnych bęcwałów.

http://www.goear.com/listen.php?v=e814455

A na ilustracji klasówka przyszłego decyzyjnego bęcwała.

Communication breakdown


3 czerwca 2007

Osoby dramatu: Ja i On

Ja: Rafałku, nie mówiłeś mi, że z piątku na sobotę nocujesz w Żywcu...
On: Mówiłaś, że jesteś zmęczona i boli Cię wszystko, i że mam do Ciebie nie mówić. Mówisz, żeby nie mówić, a jak nie mówię, to mówisz, że nie mówiłem.

Tośmy się dogadali...

Z opóźnieniem, ale jednak...


3 czerwca 2007

Nie chciałam komentować decyzji MEN o stworzeniu nowej listy lektur obowiązkowych, co nie oznacza, że temat jest mi obojętny. Rozmawiałam na ten temat z kilkoma osobami, wszyscy są równie oburzeni i zniesmaczeni.
Tak sobie myślę, że jeśli ta lista zacznie obowiązywać (chociaż mam nadzieję, że jednak minister Roman się opamięta i otrząśnie i wycofa z pomysłu), to mądre dzieciaki nadal będą czytać Kafkę, Goethego, Gombrowicza, Witkacego i Dostojewskiego. Pod ławką, w ukryciu co prawda, ale z wypiekami na twarzy. Bo to, co zakazane smakuje 100 razy bardziej niż to, co podają na tacy i mówią, że takie pyszne. A matołki korzystające z amnestii giertyszej i tak niczego nie czytają, bo je to męczy, więc mała strata. Księgarnie internetowe już obniżyły ceny na dzieła w/w autorów, więc znów widać plus całej sytuacji - księgarze zarobią, a mnie będzie stać na kupno książek. I jeszcze jeden pozytyw - przeczytam jeszcze raz książki, które wg ministra są takie wywrotowe, żeby doszukać się tych obleśnych treści nieodpowiedznich dla młodych umysłów i myślę, że wrócę do tych lektur nie tylko ja. Wykształciuchy górą!

Panu ministrowi również życzę, żeby trochę poczytał. To nie boli.




Bez zmian, tylko trochę bardziej...


1 czerwca 2007

Właściwie to nie mam nic nowego do powiedzenia. Poza tym, że myślę tak samo jak w ostatnim zdaniu poprzedniego wpisu (ale zagmatwałam..) tylko, że bardziej. :D
To znaczy marzę o przynajmniej kilku dniach w miejscu, które będzie zielone, ciche, pachnące łąką i słońcem i gdzie nie będzie bidoka Tinky Winky z torebeczką lub bez, nowej listy lektur obowiązkowych dla LO, braci premiera i prezydenta z wizją zmiany konstytucji co drugi dzień, z kotem Alikiem i bez konta w banku. Marzę o wyłączeniu się z krainy Surrealandii czyli z ojczyzny mej Polski na chociaz parę dni, bo wydaje mi się, że ktoś mi czegoś dosypał do drinka i jestem na jakimś strasznym haju, bo przeciez takie coś nie może dziać się naprawdę.

Hm, albo to rząd nasz kurzy na potęgę, taka opcja też mi chodzi po głowie... Good vibrations...