Bez zmian, tylko trochę bardziej...


1 czerwca 2007

Właściwie to nie mam nic nowego do powiedzenia. Poza tym, że myślę tak samo jak w ostatnim zdaniu poprzedniego wpisu (ale zagmatwałam..) tylko, że bardziej. :D
To znaczy marzę o przynajmniej kilku dniach w miejscu, które będzie zielone, ciche, pachnące łąką i słońcem i gdzie nie będzie bidoka Tinky Winky z torebeczką lub bez, nowej listy lektur obowiązkowych dla LO, braci premiera i prezydenta z wizją zmiany konstytucji co drugi dzień, z kotem Alikiem i bez konta w banku. Marzę o wyłączeniu się z krainy Surrealandii czyli z ojczyzny mej Polski na chociaz parę dni, bo wydaje mi się, że ktoś mi czegoś dosypał do drinka i jestem na jakimś strasznym haju, bo przeciez takie coś nie może dziać się naprawdę.

Hm, albo to rząd nasz kurzy na potęgę, taka opcja też mi chodzi po głowie... Good vibrations...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.