Boję się...

6 kwietnia 2007

Boję się tłumów. Takich przedświątecznych, robiących masowo zakupy w hipermarketach. Z błędnym, szklanym wzrokiem. Nieprzewidywalnych. Nagle ni z gruchy ni z pietruchy rzucających się na sałatę. Jak by w życiu sałaty nie widzieli, jak by to był jakiś deficytowy towar albo przysmak zamorski. Takich, co to przywalą Ci wózkiem na zakupy, bo akurat sałaty nie kupujesz. Takich, co to kupują 40 kg ziemniaków na 2 dni świąt. I 3 skrzynki wódki. I 5 kilo kiełbasy. I zasmażkę.
Takich tłumów bez własnego zdania, lezących tam, gdzie lezą inni. Jak masowo wstający z grobów zombie.

Nie rozumiem tego, głupieję w takim supermarkecie, porzucam swój wózek i uciekam do domu aż się za mną kurzy.

Lubię święta, szczególnie Wielkanoc. Ale nienawidzę tego, co dzieje się przed nimi. A szczególnie hurtowych zakupów jedzenia przez nasze, jak mówią, ubogie społeczeństwo.

Ja jakiś dziwok chyba jestem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.