No i jak?

26 grudnia 2008

I jak Wam święta mijają?

U nas fajowsko, popijamy sobie winko w różnych kolorach. Zaczynamy przedpołudniem i kończymy w nocy. W tzw. "międzyczasie" jemy.

W Wigilię zamiast karpia wsuwaliśmy krewetki. Też zwierzęta wodne, więc stwierdziłam, że się nadadzą.

Ja wsuwam głównie makówki. Gdyby zawierały opiatowy mak, to spałabym po nich przez dwa miesiące.

Dzieciątko przyniosło mi wino w różnych kolorach. Ekstraśnie! Rafałowi też przyniosło wino.

Spadło śniegu trochę, ale w ilościach marnych. Żenujących. Niezimowych.

Britta wsunęła dużą ilość opłatka, ale nie powiedziała ani słowa w naszym narzeczu. Może to i lepiej. Żółw opłatka nie jadł, bo on jest mięsożerny i takich gówien złożonych w 100% z węglowodanów nie jada. Bez łaski.

A w jednym wielkim supermarkecie ktoś kupił sobie żywego karpia i poprosił o wypatroszenie onego. To mu wypatroszyli. Ale zapomnieli wcześniej zabić. Co zrobić takiemu idiocie? Też wypatroszyć na żywca?

No i tęsknię już za Wami, Bando moja. Spotkamy się jeszcze w tym roku?

No i czekam na konieć świąt, żeby blogowicze zalinkowani po prawej stronie zaczęli znów regularnie zamieszczać notki, bo mi bez nich pusto i smutno.

No to tyle na razie.

Do ferii zimowych 30 dni :)






5 komentarzy:

  1. Anonimowy13:16

    Ja też już troszkę tesknie więc może spotkamy się we wtorek??? co wy na to???

    Agul

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasztanu też sugerował wtorek :) Jak przyjedzie do Tychów to go dopadnę i się umówimy.

    OdpowiedzUsuń
  3. O, wtorek pasuje. Zarobię tylko trochę gotówki na korkach popołudniu i możemy zabalować!

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy09:56

    ja tez jestem za wtorkiem!:D
    Martka

    OdpowiedzUsuń

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.