Hm, raptem prawie-że skończyła się laba. Od wczoraj zasuwam i czynię przygotowania do następnych trzech tygodni pracy, które przede mną. Bo potem znów mam wolne.
Zauważyłam, że dnia naprawdę już troszkę przybywa, fantastico! Oznacza to, że pierwsze zajęcia nie będą zaczynały się już w egipskich ciemnościach (za oknami, rzecz jasna). Nie jestem stworzona do pracy w warunkach zimowych - jak tyko robi się ciemno, to ja najchętniej poszłabym spać. Bez względu na godzinę. Może być nawet 16.00.
Obwiesiłam się w domu nowymi kalendarzami. Tak, żebym przypadkiem nie zapomniała którego to też dzisiaj mamy.
Dzielnie poddałam się diecie ŻP - Żryj Połowę. Wlewam w siebie czerwoną herbatę - pyszota :/. Dobrze mi tak, nie trzeba było wsuwać wszystkiego, co mi w ręce wpadło. Muszę odpokutować. Agul, Ginewra, a jak Wam idzie?
Temperatura: -6°C. Do ferii zostało 20 dni.
Ja już schudłam. Sylwester pomógł mi oddać wszystko, co przyswoiłam przez święta.
OdpowiedzUsuńAcha, taką dietę masz... No fajowa, tylko chyba potem głowa boli, co?
OdpowiedzUsuńKto to jest Sylwester? W Pszczynie pracuje, czy w Tychach?
OdpowiedzUsuńPanoszył się wszędzie 31 grudnia. Nie zawitał do Ciebie? ;)
OdpowiedzUsuń