Zima nie odpuszcza, a wręcz przeciwnie nawet - daje czadu. Dziś sypnęło naprawdę konkretnie i nadal zasuwa, choć nie tak intensywnie jak popołudniu. Interesujące, wszak nie mam zimowych ciuchów prawie wcale, bo przez ostatnie dwa lata mieliśmy zimę raczej śródziemnomorską.
Z Ginewrą doszłyśmy do jakże odkrywczego wniosku, że w przy obsłudze machinerii zwanej facetem potrzebna jest nie lada cierpliwość i że kropla drąży skałę i że po pewnym czasie delikatnego urabiania taki jeden z drugim są w stanie uwierzyć, że nasze pomysły są w rzeczywistości ich i jedynie ich pomysłami.
W blogowym świecie trwa walka o nagrody (skuter i laptop) w konkursie na Blog Roku. Ja nie chcę skutera ani laptopa, więc się w to nie bawię. *
Chciałam Wam również opowiedzieć o pewnej Frotce, która jest wielka, bo nie bała się i stanęła w obronie pewnego czteroletniego bitego i znieważanego człowieka chociaż cały świat naokoło mówił jej, żeby się nie wtrącała i pilnowała swoich spraw. A ona poszła, zapukała do drzwi i nawrzucała szybkorękiej i złotoustej matce czterolatka. Respekt.
* Skutery ogólnie rzecz biorąc są fantastyczne i laptopa też bym chciała, ale jakoś tak śmiałości do konkursów nie mam.
Oj, już nie drążcie tak tych swoich facetów, bo Wam zostaną jakieś tekturowe ludki i dopiero będziecie miały za swoje :P
OdpowiedzUsuńA my nie o swoich akurat rozmawiałyśmy, hehehe!
OdpowiedzUsuńA o czyich?
OdpowiedzUsuńMarcinuz & Maciek: Nie, no dobra, o swoich też :P
OdpowiedzUsuńMarcinuz: Taki tekturowy ludek ze zdjęciem Rafała to by mi się nawet nadał - rzadko go widuję ostatnio i mogę zapomnieć jak wygląda ;)
* jest delikatną sugestią, że my Cię mamy zgłosić?:P
OdpowiedzUsuńJessus, Ginewro droga, absolutnie nie zgłaszajcie mnie! Nie eksajtuje mnie to zupełnie.
OdpowiedzUsuń