The sun always shines on TV

4 lutego 2009

Zostałam fanką telezakupów. Fantastyczne wizje przedstawiane przez panie i panów różnych narodowości bardzo do mnie przemawiają. Świat od razu jest prostszy i jakiś taki fajniejszy. Więc jak mogę to oglądam. A mogę, bo mam wolne.

Dziś na ten przykład obejrzałam odcinek pt. "Wonder peeler".

Z grubsza fabuła ma się następująco: panowie w wieku zdecydowanym, o dźwięcznych imionach Peppi i Horst opowiadają o cudownej obieraczce do warzyw. Po niemiecku, co czyni obieraczkę jeszcze lepszą (w Niemcach wszystko jest lepsze, nie?)

Obieraczka obiera wszystko nawet kawałek drewnianego płotu. We wszystkie strony. Macie w planach obieranie płotu?

Jak dowiedziałam się z opisywanego odcinka jestem "nieszczęsną gospodynia domową, niewolnicą noży", bo nie mam tej obieraczki. Fuck. Nie wiem jak mam z tym żyć teraz. Nieszczęsna!

A Peppi jak był w Chinach pokazał obieraczkę tambylcom i "połowa Chin skandowała: Jesteś świetny!".

A wiecie jak można używać obieraczki? Tak jak wam się akurat spodoba - na przykład jak muzycy możecie użyć jej jak smyczka Stradivariusa...

Nie, nie nudzę się w domu, skąd te obrzydliwe podejrzenia?

Temperatura: 3°C ; do przerwy wielkanocnej 63 dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.