Ech... ech...



23 marca 2009

W brzuchu wielkiego stalowego ptaka przyleciały do mnie baleriny, sandałki i japonki. Tak, że, tego, zimo - odejdź.

Moje biurko w domu było dziś rano żółte jak kaczuszka. Za sprawą tysiąca karteczek z tym, co do zrobienia. Szczęśliwie zostały mi już tylko dwie.

Martwi mnie jednak fakt, że moje biurko w pracy jest równie żółciutkie i że chyba z pozbyciem się pracowych karteczek nie pójdzie mi tak szybko.

Temperatura: 4°C; do przerwy wielkanocnej 16 dni.

2 komentarze:

  1. Załoncz sobie Manu Czao. I tego, awanti!

    OdpowiedzUsuń
  2. Baleriny? Będziesz tańczyć na zajęciach???

    OdpowiedzUsuń

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.