Eeeeeeeeeech.....


19 maja 2009

Padało bardzo właśnie wtedy, kiedy zmierzałyśmy z Agulem do pracy. Każda inną trasą, ale obie trasy były tak samo deszczowe.

Ja przyszłam prawie że suchutka - mój nowy płaszcz za 10 (słownie dziesięć) złotych chroni przed deszczem całkiem nieźle. Włosy mi się wygły, oczywiście, ale nie przejęłam się tym za bardzo.

Agul za to dopłynęła do drzwi biura, rzuciła otwarty parasol w korytarzu, weszła do biura i ściągnęła szczewiki, jak się okazało pełne wody i poszła wykręcać nogawki spodni. Jakiś miły pan w czerwonej furze wjechał w kałużę tak, że ochlapał Agulowi spodnie i te nasiąknąwszy wodą stały się ciężkie i bezczelnie spadały jej z ... pupy. A potem Agul płakała, że ma mrożone kopytka...

W ogóle Agulowi należy się dziś mega przytulenie. Wytrzymała cały dzień w towarzystwie demotywatora.

Poza tym przygniotła nas fala papierów. Testów końcowych. Protokołów. Ankiet. CV. Wniosków o przyznanie. A ja podpisuję i podpisuję. I buch! datownik. I ciach! pieczątka. I podpis.

Szef najszewszy był dziś fajowy. Przyniósł nam ciasto (kurde, zero szacunku dla chudnących) oraz pięknie prosił o czystą płytkę CD, a także obiecał nagrać drugi sezon brytyjskiego "Mam talent".

Marzenia mam takie z deka wakacyjne. Bym sobie siadła na łące jakiejś i robiła nic.

Niech nas ktoś przytuli!

7 komentarzy:

  1. Ja przemokłem dzisiaj zaglądając memu autu w (za przeproszeniem) zawór. Też było co wykręcać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wykręciłeś zawór?

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylko nakrętkę :P

    OdpowiedzUsuń
  4. A tak btw, nie spamują mimo braku zabezpieczenia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Więc zostawiam tak jak jest na razie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mogę się przyłączyć i robić nic razem z Tobą na łące?

    OdpowiedzUsuń
  7. Możesz. A mamy wino jakieś?

    OdpowiedzUsuń

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.