Mam wszystko gdzieś


7 maja 2009

Produkowałam dziś głupie papierki na potrzeby instytucji-reliktu poprzedniej epoki. Wyprodukowałam ze 20 tych bełkotliwych gówienek, z których nic nie wynika. Nasze wewnętrzne odpowiedniki są czytelne i od razu dają pogląd na sprawę, ale nie, kurde, nie wystarczą, więc jak obywatel Piszczyk nałożyłam zarękawki i produkowałam bełkot. Podbiłam również dziesiątki pieczątek. Jak Reksio. Jutro będę robić to samo, a może nawet i więcej.

Poza tym dzień taki trochę biurowo do dupy. Napisałabym więcej, ale nie napiszę.* Mam zamiar jedynie przedsięwziąć pewne kroki. Żeby mi do dupy z zaskoczenia nie było.

A potem dostałam od szefa fajne DVD, więc może nie powinnam się czuć aż tak źle...

Nastrój mam wielce słaby.

*) Ginewra mnie ostrzegła. Kurcze, może, żeby móc swobodniej pisać, co mi leży na wątrobie zahasłować bloga? Proszę o poradę.

3 komentarze:

  1. hasłuj. po to masz bloga, żeby się wykrzyczeć. dla zdrowia psychicznego to dobrze przecież...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak masz pisać szczerze o biurze, to zahasłuj koniecznie. Za dużo już tu śladów zostawiłaś prowadzących do siebie i swojej instytucji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kuro, Ty masz w tych sprawach doświadczenie, więc chyba Cię posłucham :) Tak na marginesie, brakuje mi tego Twojego biurowego bloga bardzo...

    OdpowiedzUsuń

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.