6 czerwca 2009

Wczoraj były urodziny Gretka. Tośmy się spotkali, a co! Było jedzenie (Ola, nie jedz tego, to skórki są! - Agul podejrzewała, że zjem oskubane przez nią i odłożone na brzeg talerza skórki z papryki. Nie, nie jadam skórek. Zwłaszcza z brzegu talerza.) - Kasztanu aksamitnym basem zamówił "delikatną pierś z kurczaka", która brzmiała dietetycznie, ale miała mnóstwo (taki eufemizm) niezdrowych dodatków.

Gretek otrzymała od nas odliczacz. Ciekawe czy już go rozkminiła.

Pojawili się też kibice po przegranym meczu i było głośnawo, tośmy się przenieśli na normalne piwo. Zanim wyszliśmy Dominik poszedł do baru zapłacić i konspiracyjnie poprosił Doris "jakby co, to pilnuj mi plecaka...".

Normalne piwo to wg Kasztana Pilsner i tam się chłopak rozluźnił i zamówił sobie kufelek. O pojemności jednego litra. A Ędrju piła drinka z glonami.

W ogóle to w drugiej części spotkania Kasztanu wcielił się w rolę sit-down comedian (bo siedział, nie stał, więc dlatego nie stand-up) i bawił nas dykteryjkami opisującymi wszelkie aspekty życia - od religii po seks i defekację.

W planach mamy piknik.

Mówię Ci, Gretku, super spotkanie, szkoda, że tak wcześnie wyszłaś.

Było mniej więcej tak:



Zdjęcia są też tutaj.

A potem przyszedł Rafał i posiedział z nami, a potem jak wyszliśmy to się okazało, że mnie okłamał, jak powiedział, że nie kupił, bo kupił. Jest nowe, czarne, błyszczące i super wypasione. Nowe auto.

2 komentarze:

  1. oj, prosimy nie kłuć w oczy tym, co mają stare, zielone, matowe i zupełnie niewypasione :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, nie w celu kłucia to napisałam, lecz w celu wyrzucenia radości :)

    OdpowiedzUsuń

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.