Koniec czyli początek



5 października 2009

Cóż, początek października niezmiennie oznacza dla mnie koniec pracy tylko i wyłącznie biurowo-papierkowej. Początek października oznacza powrót do uczenia czyli początek kursów. Wystarczy doczołgać się do piątku i ... już! Hura!

Poza pracą zrobiło się chłodno, więc przedyskutowałyśmy z Doris kwestie butów i płaszczy na zimę.

Drzewa robią się żółte.

Banda się w sobotę zebrała, ale ja robiłam za miętusa, bo po pierwsze piłam Carlsberga, a po drugie wyszłam z imprezy pierwsza. PIERWSZA. Było ze mną naprawdę źle ze zmęczenia. I ominęła mnie interwencja sąsiadki AniKa, bo ponoć Banda wymyśliła jakiś nowy głośny konkurs.

Do przerwy świątecznej: 78 dni.


Temperatura: 6 °C

1 komentarz:

  1. Tez mi się chce tak powyć do księzyca, że niby mam mało snu, a jak tak mało, to po co sie kłaść...:)

    OdpowiedzUsuń

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.