Hrabia J. czyli


27 listopada 2009

Hrabia J. czyli Kasztanu zauważył, że nie piszę i nazwał mnie nawet matką (patrz komentarz do poprzedniego posta). Tak mnie to poruszyło, że postanowiłam pisać codziennie.

Z rzeczy codziennych to muszę donieść, że nie pamiętam jak się nazywam taka jestem zmęczona. Bo wciąż pracuję. Piorę. Sprzątam. Gotuję. Prasuję. Nauczam. I szkolę natywnych. I planuję remont kuchni. Wybieram zmywarkę, płytę oraz gary.

Poza tym wczoraj jechałam pociągiem podmiejskim. Podróż wielce przyjemna, pociąg czysty, pachnący i nowoczesny. Szkoda tylko, że spóźniony o 15 minut. Sama podróż trwa 11 minut. Szkoda gadać.

Zapostulowałam dzisiaj u szefa, że chcę pracować w oddziale naszej placówki wysuniętym najbardziej na południe, bo tam jest cisza, spokój i mają ciasteczka. Nie to co u nas w centrali. Ani ciszy, ani spokoju, że o ciasteczkach nie wspomnę. Szef udawał, że postulatu nie słyszy. Głuchy, czy co?

Ale nic mnie nie złamie. Jutro napiję się wódki.

Do Przerwy Krismasowej 26 dni.


2 komentarze:

  1. Żeby Cię dodatkowo zmotywować, zapodaję przepiękny czeleńdż.

    http://www.youtube.com/watch?v=BQAKRw6mToA&feature=related

    OdpowiedzUsuń
  2. Daj znać, jak idzie ten remont, bo sam się przymierzam :).

    OdpowiedzUsuń

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.