Piątkowy poranek


2 kwietnia 2010

Piątkowy poranek rozpoczęłam od zebrania sił i wyprawy po zakupy. W sklepach tłumy, ale to oczywiste, nawet się bardzo widząc je nie przejęłam. Wzięłam głęboki oddech i weszłam do mojego ulubionego supermarketu po sąsiedzku.

Ciekawi mnie jednak jedna rzecz - dlaczego osoby czyszczące podłogi takimi ogromnymi buczącymi maszynami muszą robić to akurat wtedy, kiedy w sklepie jest największy tłum? Miła pani wyposażona w czerwona machinę nawet przegoniła mnie spod cebuli. Ej, no, kurde, nie podoba mi się to. Spytałam panią czy już muszę się odsunąć czy może mogę wybrać sobie cebulę w ilości jaka mi się spodoba i dopiero się zmyć czy muszę spadać już zaraz. Pozwoliła wybrać. Kochana.

W drodze powrotnej dopadł mnie deszcz ze śniegiem. Deszcz. Ze ŚNIEGIEM. Deszcz ze śniegiem, ratunku, ja nie chcę, proszę, proszę, nieeeeeeeeeeeeee!

To ja spadam do kuchni. I do mopa.

2 komentarze:

  1. No jak to nie wiesz, czemu sprzataja jak sa najwieksze tlumy? przeciez musza sie wykazac, przy malym tlumie nikt by nie zauwazyl, a tak, o prosze, klientka nawet pyta czy sobie moze dowolna ilosc cebuli wybrac:)) Wesolych!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. O, Stardust, dziękuję Ci za wyjaśnienie :) - teraz już będę wiedziała.

    Wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.