25 sierpnia 2010

Życie stawia przed nami wciąż nowe zadania. Rzekłam. Jakże odkrywczo i oryginalnie.

W pracy stawia tych nowych zadań najwięcej, zrzucając na mnie i na Gretka, jako na dwie najbardziej doświadczone różne różności. I byłoby ogólnie rzecz biorąc fajowo, gdyby nie fakt, że zaczyna nam już od tego bić na dekiel. Bo człowiek, choćby nie wiem jak doświadczony i obeznany z tym, co robi, ma ograniczone możliwości w ciągu tych ośmiu (niech będzie, że ośmiu) godzin, które spędza w biurze.

Tak więc sezon na udawanie jeża noszącego na grzbiecie jabłka i śliwki (w moim wykonaniu) uważam za otwarty.

To dopiero początek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.