28 kwietnia 2011
Nie ma to jednak jak usiąść, pogadać, napić się piwa.
Trafiłyśmy co prawda z koleżanką Beatą na mecz i mocno kibicujących klientów, ale nic nie było w stanie nam przeszkodzić. Do obgadania miałyśmy sprawy wielkie i małe (z przewagą tych wielkich, niestety).
Dzięki temu spotkaniu, ekipa wyjeżdżająca na Open'era powiększyła się o jedną osobę - the more the merrier, czyż nie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.