2 listopada 2011

Wróciliśmy wczoraj z Londynu. Tekturowy po dwóch tygodniach, ja po trzech dniach.

Pierwszy samotny lot tam przeżyłam i muszę powiedzieć, że było całkiem całkiem.

Wczorajsze lądowanie awaryjne na Okęciu robi na mnie tym większe wrażenie, bo sama siedziałam wczoraj w samolocie. W innym, mniejszym, ale zawsze. O jak bardzo nie chciałabym się kiedykolwiek znaleźć w takiej sytuacji jak ci pasażerowie z Boeinga.

Poza tym dzień zaczął się nie za bardzo, a listopad zapowiada się dość ciężko.



























2 komentarze:

  1. fajne zdjęcia, a zwłaszcza kotek jest słodki :)


    obserwuję Cię :):):)

    OdpowiedzUsuń
  2. A to ja Cię sobie zalinkuję, a co! :)

    OdpowiedzUsuń

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.