4 marca 2012

Zeszły tydzień sprawił, że czuję się jak materac, z którego ktoś spuścił powietrze.
Dużo stresu oznacza słaby sen w nocy i totalne zmęczenie w ciągu dnia.

Cóż, pracę mam taką, że za zaniedbania swoich współpracowników odpowiadam ja i w razie konfrontacji, ja muszę sprawę odkręcać.

Odkręciłam już prawie wszystko, kulturalnie opieprzyłam kogo trzeba (strasznie tego nie lubię) i okazało się, że niektórzy ludzie to chyba lubia jak się ich opieprza, bo od razu biorą się do roboty.

Poza tym poszkoliłam trochę pracowników. Chyba było OK.

I dostałam od szefa dwa bilety do kina.

Uff, wygadałam się, już mi lepiej.

Wiosna idzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.