Sobota w pracy (całe 10 godzin) to zdecydowanie nie jest mój ulubiony sposób na weekend. Za oknem, po kilku powiewach wiosennego powietrza, szarość, burość i ogólna nędza, panie.
Czas jednak nie stoi w miejscu, jak to mówią, więc wiosna tak czy inaczej przyjdzie, chwilowo się tylko przyczaiła gdzieś za rogiem.
A tym czasem siedzę w pracy i użalam się nad swym marnym sobotnim losem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.