Dzień Kobiet... Dzień Kobiet, niech każdy się dowie...

8 marca 2007

Głupota, brak myślenia i paplanie, żeby paplać doprowadzają mnie do szału.

Tytułem wprowadzenia wyjaśnię, że pracuję od wczesnego popołudnia do późnego wieczora.
7.30 rano, przed supermarketem spotykam znajomą, która wie gdzie i w jakich godzinach pracuję. Nazwę ją Zosią.

Ja: Cześć Zosiu, dawno cię nie widziałam.
Zosia: Oleeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeńka!
Ja: Hej, hej.
Zosia: Co ty tu robisz?
Ja: (wymachując radośnie reklamówką z jajkami, twarożkami i takimi tam) Wracam do domu.
Zosia: (z zatroskaną miną) Do domu wracasz.... o, to musisz być bardzo zmęczona....
Ja: Nie... nie bardzo...
Zosia: Z pracy wracasz, to musisz być zmęczona.
Ja: Zosiaaaaaaa, halo, jest 7.30 rano...
Zosia: To nie byłaś w pracy?
Ja: Byłam, ale wczoraj.
Zosia: No, to musisz być zmęczona.
Ja: Nie, wyspałam się...

Zosia nie dała się przekonać, popatrzyła na mnie z niedowierzaniem i poszła robić swoje poranne zakupy, zastanawiając się dlaczego jej wyuczony dialog o zmęczeniu po pracy nie chwycił. To nieprawda, że na kwestię "wracam do domu", zawsze odpowiada się "o, to musisz być zmęczona" i konwersacja swobodnie się toczy. Jak ona sobie teraz z tym poradzi...

Dodam, że na zakupy zabrałam ze sobą psa. Z psem do pracy nie chodzę.

Chodzi o to, że Zosia jest to taki typ kobiety, który jest:
a. młody
b. bardzo ładny
c. głupi jak but, mózgu używa rzadko, żeby się nie zepsuł

Poza tym wszystkim moim mądrym, ładnym i odważnym koleżankom życzę wszystkiego najlepszego. Girl Power!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.