
16 września 2007
Doszły mnie słuchy, że zaniedbałam bloga. Przyznaję rację i biję się w pierś (dowolnie wybraną). Niestety, ostatni tydzień był tak intensywny, szczególnie w pracy (Big Brother jest bardzo psychicznie obciążający), że w sobotę wyrósł mi świński ryj (na szczęście plastikowy i łatwy do usunięcia), a na mojej głowie zasiadła na chwil parę pękata żaba.
Sami widzicie, że w takim stanie umysłowym lepiej, żebym nic nie pisała. Jak się przyzwyczaję do nowego tempa (nie tylko w pracy, w domu też), to na pewno zacznę regularnie wpisywać notki.
A tymczasem proszę o cierpliwość, bo nie tylko ja zwariowałam, są tacy co biją z liścia biurowe sprzęty i wymyślają hymny o przytłaczających tekstach.
Uff... Jutro poniedziałek...
...jakby ktoś w końcu nie uderzył z liścia w tą drukarkę to chyba nigdy nie zaczęła by drukować, czasem tak trzeba, a że trafiło akurat na ciężkie dni to przy okazji mamy hymn który możemy ochrzcić naszym "pracowym" hymnem pracowników...
OdpowiedzUsuń...ale to jeszcze nic w porównaniu do tego co dzisiaj wydarzyło sie w naszym już bardzo skromnym i pustym biurze...na pytanie koleżanki "co on teraz będzie robił w pracy" wyciągnęłam glutka, trzy spinacze i zrobiłam jeżyka....
OdpowiedzUsuńAgu, jeszcze tylko tydzień, może nas nie wywiozą?
OdpowiedzUsuń