Myśl perspektywicznie

16 czerwca 2008

Siedzę sobie grzecznie w pracy i klepię w komputer. Do mojego pokoju wchodzi mój Boss.

Boss: Olu, ilu egzaminatorów potrzeba do ustnego egzaminu Telc na poziomie A1?
Ja: Może być tylko jeden.
Boss: Acha... (i odszedł w nieznane)

5 minut później.

Boss: Olu, a jak się zdaje ustny na poziomie A1? W parach?
Ja: W czwórkach.
Boss: Acha... (i odszedł w siną dal).

5 minut później.

Boss: Olu, bo będziemy mieć 240 osób do przeegzaminowania.

W tym momencie lekko się zgrzałam...

Boss: Trzeba będzie nowe osoby wyszkolić na egzaminatorów.

No, tu się zdecydowanie zgadzam - na razie jest nas tylko dwie :/

Boss: Ale tylko połowa z tych osób będzie angielski zdawać.

Trochę lepiej, ale dalej jestem zgrzana. Na urlop chcę iść, a nie egzaminować!

Ja: Na jeden dzień nie powinnyśmy mieć więcej niż 6 takich czwórek, bo się zajedziemy.
Boss: No tak, tak. (i udał się w sobie jedynie znanym kierunku).

5 minut później.

Boss: Olu, ja z Wami osobne umowy na ten egzamin podpiszę, to sobie dorobicie trochę.

Dzięki, o Panie! Myślałam, że to w ramach wolontariatu, hehe (śmiech sarkastyczny, słyszycie?) Dalej jestem zgrzana i zaniepokojona tymi 120 osobami.

5 minut później.

Boss: Ale to, Olu, dopiero w 2010 roku.

Ręce i nogi się uginają... I co mnie straszysz?!?

Dla wyjaśnienia: Nieznane, Sina dal oraz Sobie jedynie znany kierunek to pokój szefa. Ale niekoniecznie i nie zawsze. Czasem tam się udaje, a znajdujemy go zupełnie gdzie indziej.

Nasz szef podczas myślenia dużo spaceruje. Tzn. drepcze.

Takie dreptanie zawsze nas niepokoi - wiadomo, że drepczący Boss za moment wpadnie na jakiś dziki pomysł... Którego wykonawcami będziemy my, jego pracownicy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.