25 lipca 2008
Mój komputer dokonał żywota. Umarł. Padł. Zdechł. Wyzionął ducha. Kopnął w kalendarz.
Laptok Rafała jest dla mnie mało dostępny.
Wyjeżdżam z miasta. Ale wrócę. Chyba...
Chwilowo nowych notek nie będzie.
W kwestii mojego komputera mam nadzieję, że to jedynie śmierć kliniczna. Jeśli nie, to trzeba będzie opić jego zgon. Już planuję zakup następcy, ale to niestety nastąpi dopiero w okolicy moich urodzin - taki prezencik. Jak ktoś wie kiedy się urodziłam, to wie kiedy to powitam komputerowego noworodka.
Mój komputer dokonał żywota. Umarł. Padł. Zdechł. Wyzionął ducha. Kopnął w kalendarz.
Laptok Rafała jest dla mnie mało dostępny.
Wyjeżdżam z miasta. Ale wrócę. Chyba...
Chwilowo nowych notek nie będzie.
W kwestii mojego komputera mam nadzieję, że to jedynie śmierć kliniczna. Jeśli nie, to trzeba będzie opić jego zgon. Już planuję zakup następcy, ale to niestety nastąpi dopiero w okolicy moich urodzin - taki prezencik. Jak ktoś wie kiedy się urodziłam, to wie kiedy to powitam komputerowego noworodka.
Ale trafiło... może będziemy opijać dwa zgony jednocześnie? ;)
OdpowiedzUsuńMój co prawda jeszcze dycha i na razie (odpukać) nie wykazuje ochoty do dalszej degeneracji (obecna jest na tyle denerwująca, że z trudem powstrzymuję się przed rozbiciem drania młotkiem)...
...gdzie jedziesz?
...nie trać poczucia humoru. Ta zima kiedyś musi minąć, zazieleni się, urośnie kilka drzew... ;)
Jadę w Sudety :) Nie rozbijaj drania młotkiem, szkoda młotka :)
OdpowiedzUsuńBaw się dobrze :)
OdpowiedzUsuńMłotki mam dwa. Jeden mogę poświęcić :D
Mój nie wykonał zgonu, ale w opijaniu Wam mogę pomóc.
OdpowiedzUsuńHew e najs tajm in ze małntyns!
Współczuję. Mój laptok pracowy ostatnio groził, że popełni samobójstwo (a jak komputer popełnia samobójstwo? Wyskakuje przez Windows!). Groziła mi reinstalacja całego systemu... na szczęście zdecydował się, że jeszcze pożyje. I tylko muszę mieć podłączoną zewnętrzną klawiaturę, bo ta laptokowa zbuntowała się ostatecznie.
OdpowiedzUsuńMój właśnie przez Windows wyskoczył i nawet reinstalka nic nie dała, ech...
OdpowiedzUsuń