
Większość poświątecznych notek blogowych zaczyna się od słów "Uff, udało mi się przeżyć te święta." Duch tradycji w narodzie nie ginie, ale okrutnie męczy...
Wiele osób pisze też o braku świątecznego nastroju. Się nie dziwię. Bombki można było kupić już 15 października, to się nam nieco opatrzyły.
Mam zapasy jedzenia do roku 2025. Jak spoglądam na zamrażarkę do takich wniosków dochodzę.
Nie odpoczywam - nadrabiam zaległości pracowe i "wybiegam w przyszłość" - staram się przygotować sobie różne rzeczy, żeby w nowym roku nie latać od rana z wywieszonym jęzorem.
Zima. Niezawielki mróz i 2 mm śniegu. Ech, pamiętam ja jakie dawniej bywały zimy. Nie to co teraz. Babcia Oleńka się we mnie obudziła. A kysz!
Banda spotyka się we wtorek w celu dokonania podsumowań starorocznych. I jedzenia pizzy. I picia piwa.
Temperatura: -6 °C.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.