Wyruszamy

9 stycznia 2009

Jutro drużyna anglo-germańska w sile cztrech kobit w różnym wieku wyrusza do środka Polski. Drużynie się nie chce. Szczęśliwie Martka zabierze uprzyjemniacz wieczorny w buteleczce :). I sobie wieczór uprzyjemnimy.

Szef pożyczył nam GPSa, żebyśmy na pewno trafiły na miejsce. Trafimy. Chyba.

A Agul jedzie jutro na prawdziwy bal do Milówki. Takiej to dobrze. A my do środka Polski na nauczanie. Znów daje się zaobserwować rażący brak sprawiedliwości.

A Martka cierpi na nadmiar żelaza. Żelazna Dama. Nie może zatem chodzić po deszczu, żeby jej powłoka nie zardzewiała. Przez to żelazo ponoć Martka tak się obficie wysławia. I nie męczy prawie. Nawet w dniu, w którym ma sto milionów zajęć na obszarze tysiąca kilometrów kwadratowych plus sesję na siłce.

A poza tym Żelazna Dama przeżyła chwile grozy z powodu niedyspozycji Ibizki. Ale wyciągnęli jej w końcu kołek, wlali i zatkali dziurę. Cokolwiek to znaczy... ;) Pytajcie Martkę o szczegóły.

W pracy przeżyłam chwilową załamkę z przyklękiem z powodu pewnego mojego ucznia. Pytam go czy skończył robić ćwiczenie, a on na to, absolutnie poważnie: "Olu, jeszcze chwilę. Ja tak szybko się już nie uczę. Ja mam już 36 lat." No, kuffa, czas trumnę kupić, fakt.

Czy wiecie ile dni jest w roku? Chodzi mi o to czy jest to wiedza powszechna. Bo do wczoraj miałam wrażenie, że TO wiedzą wszyscy. Okazało się jednak, że dwaj panowie na zajęciach nie wiedzieli i położyli tym samym ćwiczenie. To jak, wiecie ile dni ma rok czy nie? Czy tylko ja to wiem, bom geniusz?

A Kasztanu dał mi dwa malusie prezenciki. Tyci tyci tyciuchne. Dziękuję!

Temperatura: -4°C, a do ferii niecałe dwa tygodnie.

1 komentarz:

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.