Sobota


25 kwietnia 2009

Tak sobie robiłam brzuszki wczoraj, tak robiłam, że skończyło się to, jakby to ująć kulturalnie... skończyło się to... niedyspozycją żołądkową. Dżizas, ale było fajnie...

Z tego powodu jestem dziś taka trochę jak z krzyża zdjęta, bo słabo wyspana - zajęta w nocy byłam niedyspozycją, a ona mną.

Cały dzień zasuwam w dresie* i z tłustymi włosami. Nie poddaję się jednak i już czuję się fantastycznie. Jutro o 15 będę nówka.

Dalej nie znalazłam dla siebie spodni, za to dokupiłam dwie spódnice. Tak więc lato 2009 ogłaszam latem spódnic. Ręka do góry kto mnie kiedyś widział w spódnicy. Nie widzę. Szykuje się zatem rewolucja.

Słomianość mi doskwiera.

Szukam roślin na balkon wykonanych z drutu kolczastego pod napięciem, w nadziei, że nie pożre ich mój pomysłowy pies. Myślałam, że kolczaste (auć) krzaczki różane ją odstraszą, ale niestety wygląda na to, że suka lubi wyzwania i ostre przekąski...

To rzekłszy, Brittabella zamilkła.

A nie, jeszcze nie. Widzieliście jak nam się wiosna rozbuchała? Gretek, masz już te liście na drzewach, co tak za nimi tęskniłaś.

*) kłamstwo, nie mam dresu, to jest piżama, ale jakoś tak głupio mi było się przyznać, a gwiazdki i tak nikt nie czyta, więc obciach mniejszy

No teraz zamilkła.

5 komentarzy:

  1. Dres, tłuste włosy... A ogoliłaś się chociaż na twarzy?

    OdpowiedzUsuń
  2. Po co? Przecież i tak mnie nikt nie widzi...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no, ale na jutro się ogolisz? Czy przyjdziesz z podkręconym wąsem?

    OdpowiedzUsuń
  4. Z brodą po pas będę. Ja codzień.

    OdpowiedzUsuń
  5. JaK codzień miało być :)

    OdpowiedzUsuń

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.