Głównie głowy


5 maja 2009

Poniedziałek upłynął pod znakiem głów. Agula bolała głowa tylko w jednym punkcie, tak "jakby jej ktoś śrubkę wkręcał". Znalazła wielu chętnych do uwolnienia jej od bólu poprzez uderzenie łopatą, rąbnięcie o kant kaloryfera lub też wykonanie kopniaka z półobrotu. Niestety, nie skorzystała. Dziwne, wciąż mówiła "niech mnie ktoś walnie", a jak się chętni znaleźli to się wymigała.

A nasz kanadyjski współpracownik przydzwonił wczoraj ciemieniem w szklaną półkę i dzięki temu nabawił się ślicznego siniaka wielkości mirabelki. Siniaka widocznego gołym okiem, gdyż Kanadyjczyk posiada na ciemieniu jedynie milimetrowe włoski. Gdzieniegdzie.

Jest zimno i wietrznie i chyba będzie padać.

Jestem zmęczona.

Czy ja w końcu spotkam się z lekarzem, który stwierdzi przy pomocy pieczątki, że się nadaję?

Temperatura: 9°C; do długiego weekendu 37 dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.