23 czerwca 2009
Jak w tytule.
Po pierwsze, dziś w pracy prawie popełniłam morderstwo. Naprawdę gotowało się we mnie i para leciała mi uszami i już zastanawiałam się czy udusić czy zagryźć. W obliczu bezmyślności tracę nerwy. A najbardziej na świecie nie cierpię, gdy ktoś nie potrafi przyznać się, że czegoś nie wie lub nie potrafi jakiejś sprawy załatwić, popełnia błąd, którego naprawienie będzie kosztować innych pracowników czas i nerwy i namolnie przedstawia swój punkt widzenia jako jedyny słuszny.
Dorka obiecała pomóc mi ukryć ciało. W razie potrzeby. Jeszcze ze dwa takie dni i jej pomoc będzie niezbędna.
Po drugie, dziś odwiedzili mnie trzej panowie - dwóch wystrojonych w arbeity i jeden w garniaku. Postukali, popukali, potupali i stwierdzili, że trzeba kuć. Nie wiem kiedy, nie wiem ile to potrwa, muszą się zebrać i zastanowić. Konsylium, kurde, w sprawie kafli na balkonie.
Po trzecie, składając tacie życzenia dowiedziałam się, że u niego jest 25 stopni i świeci słońce. U nas nadal Kraina Deszczowców. Carramba!
Po czwarte, spać mi się chce.
Dziękuję za wysłuchanie.
ech, też bym kogoś zamordował. najlepiej odpowiedzialnego za tę [cenzura] pogodę.
OdpowiedzUsuńA ja bym chciał kaczkę.
OdpowiedzUsuńI frytek...
A ja dziś zjadłam frytek... Dokładnie tyle...
OdpowiedzUsuńZanim pozbędziecie się ciała, warto skorzystać z poniższych wskazówek:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=4HAQ3pNHwj4
:)
@Brittabella: aż tyle? i się nie podzieliłaś?
OdpowiedzUsuńNie.
OdpowiedzUsuńNikt się niczym nie dzielił :P