Co za....

13 lipca 2009

Jeżeli ma odbyć się usuwanie usterki w waszym mieszkaniu, a wykonawcą owego usunięcia mają być fachowcy ze spółdzielni to należy na nich czekać jak zakochana nastolatka na swojego księcia z bajki.

Czyli warować w domu  z nosem rozpłaszczonym na szybie, nigdzie nie wychodzić, bo może się panowie pojawią.

To nic, że od trzech tygodni  mają wasz numer telefonu i umówiliście się, że wcześniej zadzwonią ustalić termin wizyty. Kilkudniowej. 

Otóż dziś panowie bardzo rozczarowani zadzwonili rano do mojego Rafała i oznajmili, że oni oto są pod drzwiami, zwarci, gotowi i weseli, a w domu nikogo nie ma. Jakże mogliśmy im to uczynić...

Mój ukochany w zwięzłych żołnierskich słowach powiedział im, że mają się bujać.

Ostatecznie mili panowie złożą kurtuazyjną wizytę we środę o świtaniu.

A potem jeszcze trzeba będzie po nich posprzątać.

A tak było miło i spokojnie.

2 komentarze:

  1. a samemu przez ten czas by się nauczyło i zrobiło, ot fachowcy;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A chodzi mi myśl taka po głowie, żeby fachowcem zostać... I wszyscy by mnie szanowali - full respekt na dzielni!

    OdpowiedzUsuń

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.