Niestety, Załoga Dżi (nadal w składzie tylko same miłe i pracowite chłopaki) nie mogła rozpocząć prac bladym świtem z powodu Starego Zarządzającego z Brzuchem. Stary Zarządzający reprezentuje spółdzielnię, a Załoga Dżi jest firmą prywatną i niestety bardzo różnie podchodzą do kwestii, jaką jest praca.
Stary Zarządzający musiał zobaczyć czego chłopaki wczoraj dokonali i wydać dalsze instrukcje.
Zwlókł się na 10.15 dopiero, czyli ponad dwie godziny po ustalonym wczoraj terminie rozpoczęcia łomotu. 3 (słownie trzy) minuty po ósmej Załogant zadzwonił z przeprosinami, że przyjdą dopiero po 10.00, bo są uzależnieni od Starego z Brzuchem.
Po raz kolejny przekonałam się, że nadzieja jest matką głupich i tym razem tym głupim (tą głupią) jestem ja. Myślałam sobie naiwnie, że skoro wczoraj skuli wszystkie kafle, to dziś będzie trochę ciszej. Hm, trochę gucio prawda, bo teraz kują kafle u sąsiada, a u mnie ściany balkonu. Pięknie niesie się dźwięk w stereo po tym naszym zamkniętym podwórku. Sąsiedzi muszą być zachwyceni.
Nie narzekam, bo chłopaki zasuwają aż się kurzy i grzecznie się wysławiają.
Britta nadal ma ich gdzieś i śpi. Dla niej liczy się tylko jeden księciunio, a ten aktualnie przebywa w pracy. Nie ma czym (kucie) i kim (Załoganci) się przejmować.

Może by od tych chłopaków numer firmowy wziąć, bo jeśli tak ładnie remontują to może do jakiegoś nie-spółdzielnianego remontu by się przydali?
OdpowiedzUsuńMamy :) Zobaczymy jak będzie do końca - dziś zasuwali 10 godzin w tym upale. Balkon nam na południe, tak więc respekt.
OdpowiedzUsuńลงประกาศฟรี ลงโฆษณาฟรี,ภาพเคลื่อนไหว
OdpowiedzUsuń