Mam nadzieję


16 lutego 2010

Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień już nieco wyluzował w kwestii wrażeń.

Na szczęście woda przestała kapać z sufitu - nie wiem tylko czy dzięki staraniom "fachowców" czy dlatego, że złapał mróz i na dachu nie ma wody. A lód nie potrafi kapać.

Jutro się okaże.

Udało mi się opróżnić kuchnię prawie w stu procentach - jutro można malować.

A Rafał kupił płytę. Indukcyjną.

A pan od montażu kuchni potłukł sobie rękę i przyjedzie dopiero za tydzień. Może to i lepiej (choć w pierwszym odruch oczywiście się wściekłam), będzie więcej czasu na remont.

Britka została zaszczepiona przez miłego pana weterynarza, nie omieszkała się oczywiście obrazić. On na przeprosiny chciał ją poczęstować czymś pysznym, ale ona jest prawdziwą kobietą i nie da się tak łatwo przekupić. Jak foch to foch.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.