
14 lutego 2010
Wczoraj zakopałam się w śniegu na jednym z osiedli. Nie, nie samochodem. Nogami.
Po prostu nikt nie odśnieżał tam alejek od początku zimy, a że w ciągu ostatnich dni nieźle sypnęło, trzeba przemieszczać się "na pamięć". W pewnym momencie poczułam się trochę zagubiona i nie zaskoczyłby mnie niedźwiedź przechadzający się nieopodal lub też inne wycie wilków.
Na szczęście akurat wtedy zadzwonił do mnie Kasztanu i od razu zrobiło mi się lepiej.
Dzisiaj trzeba mnie było z parkingu wypchnąć. Jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie zainwestować w łańcuchy...
OdpowiedzUsuń...albo postawić kosy na sztorc i ruszyć pod urząd miasta, może ktoś się tym wszystkim zainteresuje.
Kosy, kosy! Ja chcę kosy!
OdpowiedzUsuń