15 kwietnia 2010
Telewizja i radio doprowadzają mnie do stanu porównywalnego z depresją. Od wczoraj omijam telewizor szerokim łukiem, udaję, że go nie ma. Nie dam się wciągnąć w czarną dziurę rozpaczy.
Łzy publicznie leją się strumieniami.
Szkoda mi tych rodzin, które nie mają szansy na żałobę.
A w niedzielę Kraków będzie świadkiem niewiarygodnego.
W zaistniałej sytuacji naród znów się podzielił i zaczęły się pyskówki.
Czyli norma.
Oh Ola.
OdpowiedzUsuńDon´t worry.
Polityka nigdy nie jest łatwe and this ´s the good part of all.
Stay with your country, no matter what happens. There, at least, people have respect for the nation.