Wieczór

13 czerwca 2010

Wieczór zakończyliśmy w małym, sprawdzonym gronie.

Najpierw gadaliśmy bzdury (słoniu, słoniu) - śmiałam się tak, że dziś boli mnie brzuch. Chłopaki śpiewali piosenkę z "Yatamana" na dwa głosy (tim ti rim dim dim dim).

No, ale nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy jakiejś gry nie wymyśliliśmy - ponieważ w pubie był telewizor, przesiedliśmy się jak najbliżej ekranu i obstawialiśmy wynik meczu (każdy wrzucał do puli po złotówce). Niestety nie bardzo obejrzeliśmy mecz, bo nad Tychami rozpętała się burza i na ekranie pojawił się napis No signal.

Oj, tam. Nic się nie stało. Mieliśmy Internet w komórce Kasztana, więc i tak śledziliśmy wyniki.

Dziś hazardu ciąg dalszy :)




Jakby co, to Asia piła TYLKO sok. O żadnym piwie nie było mowy.


Chór męski przed wykonaniem "Yatamana".


Kropka odzyskała możliwość picia piwa.


1 komentarz:

  1. Kropka w siódmym niebie :). Asia z tym soczkiem też :P

    OdpowiedzUsuń

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.