25 stycznia 2011

Dzisiejszy dzień upływa mi na oczekiwaniu. Na kuriera.

Jedzie do mnie aż ze Szczecina, więc nie ma stuprocentowej pewności, że to właśnie dziś się zobaczymy.  No, ale czekam, bo 'towar powinien być u mnie dziś' parafrazując słowa sprzedawcy.

Zauważyłam, że ostatnio większość dużych zakupów robię przez internet. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że tak trudno umówić się z kurierem kiedy ten może zastać mnie w domu. Mają chłopaki nosa, zawsze chcą mi coś zostawić właśnie wtedy, kiedy jestem w pracy.

Poprzednim razem grzecznie zaproponowałam, żeby podjechał do mnie do fabryki (był jedną ulicę dalej), ale niestety stwierdził, że 'to nie jego rejon'. Po czym zadał mi pytanie o której będę w domu. Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że ok. 18.00, na co usłyszałam 'no, nie, tak długo to ja jeździł nie będę!' Trochę mu się rzuciłam do gardła przez telefon i spokorniał, ale żeby przesyłkę odebrać musiałam zwolnić się z pracy.

Na szczęście dziś zwalnianie się z pracy mi nie grozi, bo mam urlop.

Jak ja nie lubię czekać na kuriera!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.