3 maja 2011
Nigdy, powtarzam NIGDY w życiu, pomimo szczerych chęci, nie udało mi się obejrzeć filmu pt. "Brunet wieczorowa porą" od początku do końca.
Nie, żebym uważała film za niedobry, nieciekawy i niefajny. Nic z tych rzeczy. Uwielbiam Krzysztofa Kowalewskiego i PRL- owskie komedie, ale nad tym filmem, a raczej moim go oglądaniem jakieś chyba ciąży fatum. Zawsze przerywam lub coś mi przerywa prawie w tym samym momencie.
Za pół godziny Kino Polska pokazuje "Bruneta" ponownie. Może dziś mi się uda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.