?


1 lipca 2008

Dość skomplikowana jest sprawa mojej przynależności "etnicznej". W połowie jestem góralką (mama mojej mamy urodziła się w Nowym Sączu, ojciec mojej mamy - w Zakopanem. Poznali się i sporą część życia spędzili w Krakowie). Rodzice mojego ojca pochodzą ze wschodu. Moi rodzice poznali się w małym miasteczku na Ziemiach Odzyskanych. Tam mnie zmajstrowali w pewien wigilijny wieczór :). I tam mnie mama urodziła.

Kiedy miałam cztery lata moi rodzice przyjechali na Górny Śląsk. Czyli właściwie całe swoje życie spędziłam właśnie tu. Wszyscy, których znam, a pochodzą spoza Śląska twierdzą, że jestem hanyską z silnym akcentem tej "wieśniackiej" gwary. Rodowici Ślązacy twierdzą, że jestem gorol - nie godom, no może cos tam próbuję, ale tylko się ośmieszam.

Kto ja jestem, moi drodzy?

Nie czuję się gorolem, jestem przywiązana do Śląska bardzo. Mam sentyment do hałd, kopalni i familoków. I do tej cudnej godki. I nie chcę mieszkać nigdzie indziej niż tu.

W Wigilię wsuwam makówki.

Prezenty przynosi mi Dzieciątko i Zajączek.

Nie obchodzę imienin tylko urodziny.

Ani hanys ani gorol.... Takie nie wiadomo co... Dziwok!

3 komentarze:

  1. Wiesz, dla mnie, urodzonego na Śląsku też trochę zajeżdżasz ;). Ale ja z kolei chyba jestem jeszcze większy gorol, mimo miejsca urodzenia, moi dziadkowie żyli 500km na północ (gdzie za konusa spędzałem całe wakacje), więc trudno byłoby mi się przywiązać do jakiejkolwiek części naszego cudnego kraju. Skutkiem czego lokalny patriotyzm zawsze mnie nieco dziwi...
    Hehe, na obronie perorowałem trochę o postkolonialnej hybrydyzacji kulturowej i wychodzi na to, że sam jestem taką hybrydą...

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba większość z nas jest takimi hybrydami :), a to całkiem fajne jest.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak najbardziej. Mamy tyle korzeni, że nikt nas z tej ziemi nie wyrwie :D

    OdpowiedzUsuń

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.