Ach, co to był za ślub...

23 sierpnia 2008

Mieszkam bardzo blisko kościoła* i w związku z tym co sobotę słyszę orszaki weselne radośnie informujące klaksonami całe osiedle, że ktoś wpadł w sidła małżeńskiego stanu.

Wyjaśniam, że wcale mi te klaksony nie przeszkadzają, fajne to nawet jest.

Ale dziś to dopiero był ślub! Żenił się kierowca ciężarówki. A na ślub przybyli jego koledzy po fachu w swoich ogromniastych maszynach!

Fakt, że ów pan się ożenił został rozgłoszony chyba na cały powiat, taką siłę rażenia miały klaksony.

I zaraz przypomniał mi się film "Konwój".

*Ręka do góry kto nie mieszka blisko kościoła...

5 komentarzy:

  1. Ja nie mieszkam blisko kościoła!
    ...ale mieszkam 3 minuty od kaplicy, obok której buduje się kościół, więc chyba się nie liczy :D
    A klaksony mnie drażnią, zwłaszcza, jak trąbią, kiedy sobie spokojnie idę chodnikiem. Zawału można dostać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Liczy się, liczy, bo jak Ci ten kościół wybudują to ho ho! Widziałam jego "szkielet" - mały nie jest ;)

    A jak idziesz chodnikiem i trąbią, to pewnie dziewczyny Cię podrywają...

    OdpowiedzUsuń
  3. Albo chłopaki z ciężarówek go podrywają :D

    OdpowiedzUsuń
  4. I jadą za nim chodnikiem i titają! Just picture this! Tzn. zwizualizuj se to pan.
    Pan coś dziś pił, Macieju? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie to zwizualizowałem. Oj. Jak ja teraz zasnę??? ;D

    OdpowiedzUsuń

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.