The talking dog. I do tego odkurzacz.

12 sierpnia 2008

Jedna pani wchodzi z psem do naszego biura. Nie wolno tego robić, o czym informuje stosowna naklejka na drzwiach (taki przekreślony wilczur na wypadek gdyby ktoś nie wiedział).

Pani (z przepraszającym wyrazem twarzy): Nie mogłam go zostawić na zewnątrz...

Widząc, że nas to nie przekonuje dodaje prędko - ale on mówi po angielsku!

Dla niewtajemniczonych dodam, że pracuję w szkole językowej.

Nie żeby nas to przekonało. Raczej poczułyśmy się zaniepokojone. Pies został. I wyjadał paprochy spod krzesła. A pani mówiła do niego: Good boy. Good boy.

Dżizas gdzie ja pracuję? Wiem, że są psi psycholodzy (psychologowie?), ale że kursy językowe?!?

5 komentarzy:

  1. Ha! Trzeba jej było powiedzieć, że jeśli przyprowadzi jeszcze trzy psy, to utworzy się grupa :P
    Tylko kto by ją poprowadził?

    OdpowiedzUsuń
  2. A na który stopień się ten pies zapisał?

    OdpowiedzUsuń
  3. Strzelam, że minimum pre-intermediate; w końcu już rozumie "good boy" :D
    a może do grupy konwersacyjnej? ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. I pewnie zapisze się na system wtorek-czwartek, bo w poniedziałki i środy chodzi na jogę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tylko w te dni są grupy konwersacyjne przecież!

    OdpowiedzUsuń

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.