Nudy, Panie, dłużyzny i list do Agula

11 września 2008

Nic nowego się nie wydarzyło. Poczucie wstrętu towarzyszy mi nadal, ale panuję nad tym (czasem całkiem słabo) i wtedy "aż chce mi się wyjść z ... biura. I wychodzę." Na momencik. Zrobić siku, umyć ręce... I troszkę przechodzi. Ręce myłam dziś pięć razy, a siku robiłam z siedem. Jak wracam z toaletowej wycieczki to jestem już świeża i wesoła.

Szkoda mi trochę tej nowej dziewczyny w biurze, nie chcemy, żeby coś zauważyła, chciałybyśmy, żeby jej się z nami fajnie pracowało. Staramy się. Naprawdę.

Oprócz tego chodzimy na rzęsach ze zmęczenia, ale bijemy rekordy życiowe. 500% normy niemalże!

Agu, nie daj się. Nie pokazuj, że Cię to dotyka. To Ty jesteś zwycięzcą. Niedoścignionym. Pamiętaj. My do Ciebie "pałamy sympatią", nie osaczasz nas, nigdy w Ciebie niczym nie rzucimy, ani Ci nie..... wiesz sama co. Bo my Cię kochamy! Wszyscy!

3 komentarze:

  1. No właśnie Agu, krzywdy Ci nie zrobimy! No chyba, że znowu na imprezie przygotujesz tak mało żarcia, jak ostatnio.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy21:10

    Dziękuję Olu bardzo za ciepłe słowa i wsparcie, bez tego nie dałabym rady :) Dziękuje wszystkim...też was kocham :)
    Agul

    OdpowiedzUsuń
  3. A group hug! :)
    W nowy rok chyba wejdziemy już w dobrych humorach, żadnej żółci w zasięgu wzroku...

    OdpowiedzUsuń

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.